Samoobrona i LPR złożyły do marszałka Sejmu wniosek o konstruktywne wotum nieufności. Kandydatem LiS na premiera jest były szef MSWiA Janusz Kaczmarek, ostatnio wróg publiczny numer jeden dla Prawa i Sprawiedliwości.
Roman Giertych poinformował dziennikarzy, że Kaczmarek zgodził się być kandydatem na premiera. Polsce potrzebny jest rząd, który będzie starał się rozliczyć realną korupcję, a nie zajmował się podsłuchiwaniem i inwigilowaniem polityków-konkurentów PiS - podkreślił Giertych.
Jak dodał, kandydatura Kaczmarka na stanowisko premiera, to kandydatura, która - jego zdaniem - "pozwoli na uzyskanie, jak największego poparcia ze strony PiS". Przyznał też, że prowadzi rozmowy z posłami PiS o poparciu dla kandydatury Kaczmarka.
Wniosek może być poddany pod głosowanie nie wcześniej niż po upływie 7 dni od dnia jego zgłoszenia.
Dziś jednak opozycja nie jest w stanie doprowadzić do zmiany premiera. Skuteczność LiS-owi, nawet przy poparciu SLD, zapewniłoby jedynie przeciągnięcie na swoją stronę Platformy Obywatelskiej. Bez partii Donalda Tuska, próby zmiany rządu skazane są na niepowodzenie. Dotąd PO, zwłaszcza po zapowiedzi jesiennych wyborów, nie pali się do zawierania nawet czysto taktycznych sojuszy z Samoobroną, czy SLD.
Podobnie jest z walką o przedłużenie sejmowego bytu. Tu sojusz „wszyscy przeciw PO-PiS”, owszem zaowocowałby niedopuszczeniem do przegłosowania wniosku o samorozwiązanie Sejmu. Do tego potrzeba aż 307 głosów. Na tym możliwości wkładania kija w szprychy się kończą. Jeśli premier poda się do dymisji, znów bez Platformy nie da się wyłonić nowego rządu, a to musi się skończyć wyborami.
Jeśli więc ten prowyborczy sojusz PO-PiS okaże się trwały, wysiłki sejmowych maluchów skazane są na niepowodzenie. Mogą tylko opóźnić egzekucję, a nie pozwolić na uniknięcie wyborczej gilotyny:
Konrad Piasecki, RMF FM