Na imię ma Kamyk. Jest bardzo przyjacielski i uwielbia się bawić. Niestety, nie najlepiej pachnie. Porzucony skunks trafił pod opiekę szczecińskiej Fundacji Dzika Ostoja. Jego dotychczasowi opiekunowie pozbyli się go w okrutny sposób.
Małego skunksa na terenie ogródków działkowych w Kamieniu Pomorskim znalazła kobieta, która przyszła sprawdzić, co słychać w jej ogródku. Zwierzak był zawinięty w... folię bąbelkową. Najpierw myślałam, że może się kobiecie pomyliło i na działkach leży jenot lub borsuk. Gdy przysłała zdjęcie, okazało się, że to rzeczywiście samczyk skunksa. Z resztą bardzo zaniedbany - opowiada Marzena Białowolska z Fundacji Dzika Ostoja. Skunks miał połamane zęby i przerośnięte pazury. Był też wychudzony. Pomoc dla niego przyszła w ostatniej chwili.
Skąd skunks wziął się w Polsce? Zwierzak pochodzi z hodowli. Jako maluchy, skunksy są bardzo słodkie i zabawne. Potem, gdy już dorosną, nawet gdy usunie się im gruczoł zapachowy, mają pachną w bardzo charakterystyczny sposób. Taki skunks tez dużo biega, skacze, wymaga dużo więcej uwagi niż na przykład kot. Staje się więc kłopotliwy - dodaje Marzena Białowolska.
Skunks Kamyk trafił do woliery w Fundacji. Nie może trafić na wolność, gdyż jest to reprezentant obcego gatunku.
(MN)