Kto winien - służby specjalne czy Instytut Pamięci Narodowej? Nadal brakuje odpowiedzi, jak mogło dojść do zdekonspirowania oficerów Wojskowych Służb Informacyjnych na liście zasobów jawnych IPN-u.
W jaki sposób nazwiska czynnych oficerów WSI znalazły się w spisie zasobów jawnych IPN, wciąż nie wiadomo. Szef wojskowych specsłużb Marek Dukaczewski mówi, że wszystkie teczki personalne oficerów są tajne, a za wprowadzenie nazwisk na listę mogą odpowiadać jedynie ludzie, a nie instytucje. Prezes IPN-u Leon Kieres nie wyklucza jednak błędu. Sprawa jest badana.
Przypomnijmy. Sobotnia "Trybuna", powołując się na "anonimowego oficera Wojskowych Służb Informacyjnych", napisała, na liście wyniesionej z IPN-u są nazwiska oficerów WSI, co spowodowało, że "w tajnych służbach panuje stan najwyższego zagrożenia. Zawieszane są operacje, ludzie wycofywani. Robi się wszystko, co możliwe, by zminimalizować skutki nieszczęścia".
O co w tym wszystkim chodzi, próbowali ustalić reporterzy RMF, Konrad Piasecki i Przemysław Marzec:
[dzwiek:78032.ra]
Ale przyjrzyjmy się bliżej WSI. Wojskowe Służby Informacyjne odziedziczyły po PRL-owskim wywiadzie wojskowym gigantyczne archiwa i równie gigantyczne poczucie funkcjonowania poza kontrolą. Jako jedyne służby nie zostały zreformowane po 1989 roku.
Ostatnio głośno było o wpadkach WSI – np. nierozpoznanie w Iraku rakiet Roland, co wywołało ostre spięcia dyplomatyczne, czy błędne rozpoznanie głowic z bronią chemiczną. Ale wątek WSI pojawia się także w aferze FOZZ, a ludzie WSI handlowali bronią z krajami objętymi międzynarodowym embargiem.
Najnowsze "osiągnięcia" WSI to boje z IPN-em o to, ile ze swych zasobów przekazać Instytutowi, i „dzika lustracja” zastępcy szefa ABW.
Z cywilnymi służbami wojskowi konkurują zresztą od lat. O ile jednak o ABW wiadomo sporo, o tyle WSI otoczone są tajemnicą. To ”państwo w państwie” i wywiadowcze zaplecze prezydenta – podsumowuje prawica. I trudno się dziwić, skoro szef WSI Marek Dukaczewski to wieloletni bliski współpracownik Aleksandra Kwaśniewskiego.