Podpalacz z krakowskiego Kozłówka uniknie więzienia. Biegli orzekli, że musi leczyć się psychiatrycznie.
Krakowska prokuratura umorzyła postępowanie i skierowała do sądu wniosek o przymusowe leczenie mężczyzny, który aż 40 wzniecił pożary. Biegli psychiatrzy po obserwacji orzekli, że 56-latek jest chory psychicznie i nie zdawał sobie sprawy z tego, co robi.
Mężczyzna przez dwa wakacyjne miesiące wzbudzał popłoch wśród mieszańców Kozłówka. Praktycznie codziennie podpalał śmietniki, altany lub drewniane ogrodzenia. Jak się później okazało, mężczyzna próbował w ten sposób zemścić się na siostrze. I to jej mienie było najczęściej niszczone. Straty jakie wywołał pożarami wstępnie oceniono na ponad 20 tysięcy złotych.
Jeśli sąd zgodzi się na detencję, czyli przymusowe osadzenie w szpitalu psychiatrycznym, mężczyzna spędzi tam wiele lat. Wyjdzie dopiero, kiedy lekarze stwierdzą, że 56-latek został wyleczony i panuje nad swoimi emocjami.