Trwa pościg za bandytami, którzy napadli na sklep jubilerski w centrum handlowym w Krakowie. Napastnicy uciekali zielonym samochodem terenowym. Policjanci znaleźli już wrak spalonego auta. Dwie sprzedawczynie, które zostały ranne w napadzie przewieziono do szpitala. Jak dowiedział się reporter RMF FM, wartość zrabowanej biżuterii to ponad 300 tys. złotych.
Na szczęście życiu obu sprzedawczyń nie zagraża niebezpieczeństwo. Bandyci, gdy tylko weszli do salonu rozpylili gaz łzawiący, kobiety mają więc przede wszystkim podrażnione spojówki i trudności z oddychaniem. Trzecia z kobiet, która w chwili napadu była na zapleczu, została przesłuchana przez policję:
Cały napad był przygotowany wręcz perfekcyjnie. Trzech napastników, przebranych za ekipę remontową, z maskami przeciwpyłowymi na twarzach i młotkami w rękach, nie wzbudziło niczyich podejrzeń. Wbiegli do sklepu, rozpylili gaz a następnie rozbili kilka gablot z najcenniejszą biżuterią. Zrabowali złoto, diamenty i brylanty o wartości ponad 300 tysięcy złotych. Wiedzieli, co kradną. To była jedna z najcenniejszych gablot - potwierdził nam Dariusz Nowak z małopolskiej policji.
Zabezpieczono film ze znajdujących się w galerii kamer.