Oficjalna nazwa Konstytucji 3 Maja to Ustawa Rządowa. Potocznie nazywamy ją Konstytucją 3 Maja ze względu na dzień uchwalenia – 3 maja 1791 roku. Tak naprawdę została ona przyjęta wbrew ówczesnym standardom podejmowania decyzji w sejmie – przyznaje doktor Jacek Przygodzki z Uniwersytetu Wrocławskiego. Przygotowania do uchwalenia trwały stosunkowo długo. Rozpoczęto je w 1789 roku, ale ostatni rok - 1791 - to była intensyfikacja prac.
Powiem wprost. Wszystko odbywało się tak, jakby był to zamach stanu – przyznaje doktor Jacek Przygodzki z Uniwersytetu Wrocławskiego. W nocy z 2 na 3 maja doszło do spotkania 83 posłów i senatorów oraz marszałka sejmu, którzy stworzyli tak zwaną asekurację. To grupa osób, która przysięgła, że będzie popierać projekt konstytucji. Podjęto decyzję, by budynek Zamku Królewskiego w Warszawie w czasie posiedzenia sejmu został otoczony przez gwardię królewską. Również książę Józef Poniatowski wraz z oficerami znajdowali się przy boku króla.
Posiedzenie, na którym uchwalano konstytucję, było dokładnie wyreżyserowane. Posiedzenie sejmu rozpoczęto koło południa. Odczytano depesze, które mówiły o złej sytuacji Rzeczpospolitej na arenie międzynarodowej. Natychmiast pojawiły się pytania: jak wyjść z tej sytuacji, jak się bronić przed złymi informacjami zza granicy. Ogłoszono, że sposobem jest uchwalenie nowej ustawy rządowej. Zmiany formy rządu. Król ogłosił, że taki projekt jest przygotowany, choć wcześniej nie było go w programie obrad. Zaczęto propozycję odczytywać.
Część posłów natychmiast zaczęła krzyczeć, że jest to złamanie prawa. Z sali został wyprowadzony przeciwnik konstytucji, poseł Jan Suchorzewski. Szybko jednak wrócił wraz ze swoim kilkuletnim synem. Poseł Suchorzewski dobył szabli i ogłosił, że jeżeli ustawa rządowa zostanie uchwalona, to on zabije swojego syna. Nie chciał, by dożył on czasów, gdy podstawowe prawa i wolność szlachecka zostaną złamane. Szabla została posłowi odebrana. Dziecku nic się nie stało.
Posłowie, którzy byli przeciwni konstytucji, mówili o tym, że byli zastraszani. Jan Suchorzewski po uchwaleniu ustawy mówił o tym, że był deptany i duszony. Głosowanie zaplanowane na 3 maja to nie był przypadek – tłumaczy doktor Jacek Przygodzki z Uniwersytetu Wrocławskiego. To była końcówka ferii wielkanocnych. Nie wszyscy posłowie tak zwanego stronnictwa staroszlacheckiego, przeciwnego reformom byli obecni w Warszawie. Wykorzystali to zwolennicy.
W czasie obrad poseł Michał Zabiełło zgłosił hasło, że w tak trudnej sytuacji trzeba uchwalić nową ustawę rządową. W tym momencie król chciał zabrać głos i podniósł rękę. Wszyscy stwierdzili jednak, że król podniósł rękę, aby zaprzysiąc nową ustawę rządową. Tak też się stało.
(mpw)