Sejmowa komisja ds. służb specjalnych ma zająć się ostatnimi rewelacjami Antoniego Macierewicza. Likwidator WSI twierdzi, że w Wojskowych Służbach Informacyjnych działała grupa na wzór grupy Lesiaka, inwigilująca partie polityczne.
Według Macierewicza, taka grupa działała nawet po roku 2000. Nie jest tajemnicą, że ja byłem inwigilowany nielegalnie przez byłe WSI na początku lat 90., więc wydaje mi się, że to jest mocna przesłanka do tego, że przynajmniej w tamtym okresie ta służba podejmowała działanie ponad swoje statutowe obowiązki - skomentował Radosław Sikorski, szef resortu obrony.
Premier Kaczyński stwierdził, że słyszał kilka lat temu o prowadzonej przez służby inwigilacji prawicy i innych ugrupowań politycznych.
Według Macierewicza, jedną z bardziej spektakularnych akcji grupa Lesiaka-bis przeprowadziła w 2002 r.
Z informacji RMF FM wynika, że dokumenty dotyczące zespołu zajmującego się partiami politycznymi były niszczone, a komisja weryfikacyjna dysponuje zeznaniami żołnierzy, którzy mają potwierdzać zainteresowanie WSI politykami. Czy rzeczywiście WSI inwigilowały polityków podobnie jak pułkownik Lesiak?
Doradca komisji weryfikacyjnej prof. Andrzej Zybertowicz jest bardzo ostrożny w porównywaniem do grupy Lesiaka. Mówi, że WSI działały inteligentniej – uzyskały w ustawie swobodę niszczenia dokumentów bieżących i prowadząc działania legalne, rozszerzały je na polityków. Te operacje były prowadzone w takim trybie, żeby umożliwić uzyskiwanie informacji wychodzących poza zakres uprawnień - stwierdził Zybertowicz. Informacje o świecie polityki zbierano niejako przy okazji i dlatego – jak mówi profesor – trudno tu będzie udowodnić popełnienie przestępstw.
Byli szefowie WSI: gen. Marek Dukaczewski, gen. Tadeusz Rusak i gen. Konstanty Malejczyk zaprzeczyli istnieniu w tych służbach grupy podobnej do grupy płk. Jana Lesiaka.