Izz el-Deen al-Sheikh Khalil, jeden z liderów palestyńskich terrorystów z Hamasu, zginął w eksplozji w Damaszku. Prawdopodobnie była to odpowiedź Izraela na zamach w Beer Szewie, w którym zginęło 16 Izraelczyków.
Po podwójnym krwawym ataku na dwa autobusy, do których przyznał się Hamas, Izrael kilka razy ostrzegał Damaszek przed udzielaniem pomocy palestyńskim terrorystom. To właśnie w stolicy Syrii ekstremiści mają swoje bazy, tam planują zamachy w Izraelu, tam też ukrywa się główny lider Hamasu Khaled Mashal.
Khalil to kolejny - po Abdel Azizu al-Rantisim i Szejku Ahmedzie Jassinie -przywódca Hamasu zabity przez Izraelczyków za organizowanie samobójczych zamachów bombowych w Izraelu. Terrorysta zginął, kiedy w jego samochodzie eksplodowała bomba. Do wybuchu doszło w jednej z dzielnic Damaszku. Hamasowcy zapowiedzieli odwet, Izrael odmówił komentarzy.
42-letni Khalil był długoletnim działaczem Hamasu. W 1993 roku został wydalony przez Izrael ze Strefy Gazy do Libanu. Był jednym z tych, którzy wyszkolili słynnego palestyńskiego konstruktora bomb, Jehija Ajjasza, ps. Inżynier, zabitego przez Izraelczyków w 1996 roku.
Możliwe, że operacja likwidacji lidera terrorystów była wspólną akcją izraelskich służb specjalnych i tajnych służb jednego z państw arabskich. Kilka dni temu izraelski dziennik „Jerusalem Post” napisał – powołując się na arabski dziennik „Al-Hayat” – że jedno z państw arabskich (niewymienione z nazwy) pomogło wytropić przywódców Hamasu w Damaszku, Teheranie, Bejrucie i Chartumie.
Na prośbę szefa Mossadu Meira Dagana Arabowie przekazali szczegółowe informacje o liderach ekstremistów – o ich poczynaniach, mieszkaniach, wzorcach zachowania, szczegółach osobowości, a nawet o upodobaniach żywieniowych. Najwięcej uwagi poświęcono właśnie Mashalowi i jego współpracownikowi, Moussie Abou Marzoukowi. Wspólna operacja jest kolejnym sygnałem, że także państwa arabskie mają dosyć palestyńskiego terroryzmu.
Syria od lat wspiera palestyńskich terrorystów, udzielając im schronienia i finansowego wsparcia (główne kwatery Islamskiego Dżihadu i Hamasu są w Damaszaku). Mimo takiego protektoratu liderzy Hamasu w Damaszku od dawna żyją w ciągłym strachu, a od zamachu w Beer Szewie zaostrzyli środki ostrożności - codziennie zmieniali kwatery, dom, w którym przebywali, był zabarykadowany i pod ścisłą ochroną. Kontakt z nimi stał się praktycznie niemożliwy. Jak jednak widać, dopóki zajmują się terrorystyczną działalnością, nigdzie nie są bezpieczni.