Około 30 kilometrów długości ma kolejka tirów przed polsko-ukraińskim przejściem granicznym w Dorohusku. Kierowcy na odprawę muszą tam czekać aż 35 godzin. Niestety tego typu sytuacja to w ostatnim czasie norma. Jak usłyszał reporter RMF FM Krzysztof Kot od wojewody lubelskiego, sytuacja na przejściu poprawi się dopiero za dwa, trzy lata.
W tym roku nie ma ani złotówki w budżecie województwa na rozbudowę przejscia granicznego w Dorohusku - powiedziała Genowefa Tokarska, wojewoda lubelski. Zaznaczyła, że jej poprzednik nie wystąpił o fundusze chociażby na budowę parkingu czy nowego terminala.
Potrzeba 800 milionów złotych - podkreśliła. Te pieniądze są realne z budżetu państwa w przyszłym roku. Pieniądze to jednak nie wszystko. Musimy pamiętać o tej skomplikowanej procedurze przetargowej i nikt nas z tego nie zwolni - stwierdziła.
Zdaniem Tokarskiej obecnie możliwe są tylko doraźne działania. Możemy kierowcom tylko doraźnie pomóc – wodą, kawą i herbatą, a także od strony sanitarnej i opieki medycznej - powiedziała. Dla kierowców ciężarówek marne to jednak pocieszenie.
Ruch każdego roku zwiększa się o 20-30 procent. Wszystko wskazuje więc na to, że gigantyczne kolejki stają się normą. Do normalności w Dorohusku jest jednak bardzo daleko.