Wyższy Urząd Górniczy potwierdził informacje reportera RMF FM Marcina Buczka. W kopalni „Wujek-Ruch Śląsk” w miejscu katastrofy było za dużo ludzi. Kilka dni po wypadku na naszej antenie mówił o tym jeden z górników.
Komisja, która bada przyczyny tragedii, potwierdziła te słowa. Jednak specjalistom nie udało się jeszcze ustalić, dlaczego metan eksplodował. Za wcześnie jest również mówić o tym, kto jest winny zaniedbań.
Na razie nie znamy także dokładnej liczby górników, którzy nie powinni się znaleźć w feralnym regionie. Z pewnością, jak stwierdził rzecznik WUG, ktoś musiał na to pozwolić. Kopalnia jest tak specyficznym miejscem pracy, gdzie nikt samowolnie sobie miejsca nie znajduje, ani pracy sobie nie szuka, tylko wszystko jest prawie jak na rozkaz wykonywane - powiedział Krzysztof Król.
O tym, że w miejscu katastrofy było zbyt wielu górników, świadczą m.in. zapisy od dyspozytora kopalni oraz pierwsze relacje ratowników. Te dane trzeba będzie teraz zweryfikować, m.in. przesłuchując poparzonych górników, ale na razie – ze względu na ich stan zdrowia – jest to nie możliwe. Posłuchaj relacji repotera RMF FM Marcina Buczka:
Do tragedii w kopalni doszło 18 września. W katastrofie zginęło 20 górników – 12 z nich wybuchający metan zabił na dole, 8 kolejnych zmarło w szpitalu. 22 ciężko poparzonych nadal jest pod opieką lekarzy.