To, co zostało ze zniszczonych mieszkań kamienicy na rogu Chopina i Sokolskiej po wybuchu gazu w Katowicach - zostanie wyburzone. Inspektor budowlany zdecyduje natomiast, czy do wykorzystania nadaje się ta część budynku, która przetrwała eksplozję. Akcja poszukiwawcza nad ranem została oficjalnie zakończona. Przed północą ratownicy odnaleźli ciała trzech ofiar katastrofy. Zginęli dziennikarze Brygida Frosztęga-Kmiecik z TVP Katowice, jej mąż Dariusz Kmiecik - reporter Faktów TVN oraz ich 2-letnie dziecko. Pod gruzami nie ma więcej ofiar.
15 lokatorów ewakuowanych z budynku spędziło noc w siedzibie katowickiego Caritasu. Trzech rannych wciąż jest w szpitalach.
Miejsca katastrofy nadal jest odgrodzone i nikomu nie wolno się tam nawet zbliżyć. Miejsca katastrofy nadal jest odgrodzone i nikomu nie wolno się tam nawet zbliżyć. Do ocalałej części kamienicy nie mogą też wchodzić lokatorzy którzy zostali wczoraj ewakuowani.
Musimy być po prostu pewni, że po wejściu osób, które będą chciały stamtąd zebrać swoje rzeczy osobiste nie zawali się ściana, nie zawali się strop. Nie chcemy, żeby komuś się coś stało - mówł Marcinowi Buczkowi Jacek Pytel z katowickiej policji.
Decyzja, kiedy ewentualnie będzie można wejść do środka, zapadnie najwcześniej po południu.
Strażacy oficjalnie potwierdzili, że akcja poszukiwawcza została zakończona, ale zostają na miejscu. W związku z działaniami służb, kierowcy muszą liczyć się z utrudnieniami w ruchu przy ulicy Sokolskiej. Mogą one potrwać jeszcze kilka dni.
Eksplozja, do której doszło wczoraj przed godz. 5 zniszczyła trzy kondygnacje kamienicy w ścisłym centrum Katowic. To zwarta zabudowa pochodząca większości z początku XX w. Zawaliła się ściana frontowa części obiektu, ocalał tam tylko wysoki parter. W kamienicy zameldowanych było ponad 20 osób. Po wybuchu ewakuowano 15 lokatorów, pięć osób trafiło do szpitali, dwie w ciągu dnia go opuściły. Stan jednego oparzonego lekarze ocenili jako ciężki.
Prowadzący akcję poszukiwawczą ratownicy najpierw sprawdzali i uprzątali gruzowisko od strony ulicy, potem usunęli też kolejne - od strony wewnętrznego dziedzińca. Wykorzystywali psy poszukiwawcze oraz bardzo czuły sprzęt nasłuchowy. Do usunięcia największego, przygniecionego belkami stropowymi potrzebowali specjalistycznego sprzętu rozbiórkowego ściąganego z Oświęcimia.
Akcję bardzo komplikował stan pozostałości budynku. Ocalałe ściany były niestabilne - wygięta była m.in. ściana frontowa. Stąd cały czas pozostałości kamienicy nadzorowali specjaliści nadzoru budowlanego i geodeci. Strażacy przygotowywali też doraźne wzmocnienia ścian.
(mal)