"Polska przestała być krajem niskich płac" - oświadczył w Bielsku-Białej prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. "Dziś w rankingu OECD jesteśmy - państwo w to pewnie nie uwierzą - zaraz za Japonią, zaraz to może nie, bo tam jest pewna przerwa, ale między nami a Japonią żadnego innego kraju nie ma" - dodał. "Przypomnę tutaj (słowa - przyp. red.) pewnego polityka, którego my oceniamy surowo, że Polska będzie drugą Japonią. No to jesteśmy blisko" - podkreślił, nawiązując do hasła głoszonego przed laty przez Lecha Wałęsę.
Jak stwierdził Jarosław Kaczyński, postkomunizm był systemem eksploatatorskim, a "mechanizmy, które powinny bronić ludzi przed eksploatacją, działały co prawda, ale słabo". Myśmy postanowili to zmienić. Czy nam się to udało? Ja ośmielę się powiedzieć, że przynajmniej w bardzo wysokim stopniu tak - ocenił. Wymienił w tym kontekście wzrost płacy minimalnej i godzinowej za rządów PiS.
Kaczyński tłumaczył, że "ci, którzy byli dobrze ustawieni w komunizmie, mieli przewagę w tym nowym systemie" po transformacji ustrojowej. Zaznaczył, że płace były wtedy bardzo niskie, a znaczna część społeczeństwa znajdowała się między jedną falą bezrobocia a kolejną.
Lider PiS-u oświadczył, że jeśli uda się utrzymać obecny rozwój, Polska osiągnie poziom krajów, które są obecnie wyżej w rankingu OECD.
Były premier ocenił, że zakaz rejestracji samochodów spalinowych w UE - planowany na 2035 rok - powinien zostać odłożony na długie lata. Jestem optymistą, jeśli chodzi o wzrost zamożności Polaków, który już dzisiaj jest poważny i wierzę, że znacznie więcej niż 20 proc. Polaków będzie stać w 2035 roku na samochód elektryczny - mówił Kaczyński. Mimo to duże grupy społeczne mogą być pozbawione możliwości korzystania z samochodów, więc z takim wykluczeniem należy walczyć - zapowiedział. Jego zdaniem zakaz powinien zostać co najmniej odłożony, na długie lata. Szef PiS wskazał też na inne koszty społeczne jego wprowadzenia, np. upadek warsztatów samochodowych po wprowadzeniu tych przepisów.
Na spotkaniu z mieszkańcami Bielska-Białej lider PiS odpowiedział też m.in. na pytanie, czy dostrzega poparcie dla wzmocnienia polskiej armii i zaopatrzenia jej w nowoczesną, amerykańską broń. My oczywiście chcemy możliwie dużej ilości broni amerykańskiej, ale wcale nie jest tak łatwo ją kupić, bo przecież broń nie stoi w sklepach. Trzeba ją zamawiać. To trwa lata, a my się spieszymy - podkreślił. Dlatego - jak wyjaśnił - Polska armia kupuje broń m.in. w Korei i w Wielkiej Brytanii. Jesteśmy gotowi kupić w innych państwach, żeby tylko te państwa zechciały zaniechać wojny z nami w Unii Europejskiej - mówił.