Rozprawa odwoławcza pedofila mordercy Mariusza T. odbędzie się jutro w Sądzie Apelacyjnym w Rzeszowie. Wcześniej sąd uznał go za osobę stwarzająca zagrożenie i nakazał jego izolację w ośrodku w Gostyninie.
Apelację złożył pełnomocnik Mariusza T. Jutrzejsza rozprawa odbędzie się za zamkniętymi drzwiami. Jawne będzie jedynie orzeczenie. Później ma się odbyć konferencja prasowa.
Sąd Apelacyjny może jutro od razu wydać orzeczenie w sprawie uwzględnienia lub oddalenia apelacji pełnomocnika T. Może też przychylić się do wniosku adwokata o skierowanie pytania do Sądu Najwyższego, czy sprawa jego klienta nie powinna odbywać się w dwóch etapach. W pierwszym sąd miałby zdecydować, czy Mariusz T. jest osobą stwarzającą zagrożenie, a dopiero po uprawomocnieniu się orzeczenia w tej kwestii, miałby zająć się sprawą ewentualnego umieszczenia T. w specjalnym ośrodku.
Ponadto Sąd Apelacyjny może też zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniem o konstytucyjność ustawy dotyczącej nadzoru nad najgroźniejszymi przestępcami. Na początku marca wniosek o zbadanie ustawy do TK skierował prezydent Bronisław Komorowski.
W obu tych przypadkach rozprawa ws. Mariusza T. byłaby zawieszona do czasu otrzymania odpowiedzi na zadane pytania.
Pełnomocnik Mariusza T. mec. Marcin Lewandowski w apelacji zakwestionował opinie biegłych, na których oparł się sąd I instancji, wydając orzeczenie. Jego zdaniem opinie biegłych: dwóch psychiatrów, seksuologa i psychologa są powierzchowne - zostały bowiem wydane po jednorazowej rozmowie z Mariuszem T., a także na podstawie jego akt osobowych, książki zdrowia (w której są m.in. wszystkie badania lekarskie, zgłaszane kłopoty ze zdrowiem) oraz opinii sprzed 25 lat opracowanych przez terapeutów z więzienia w Strzelcach Opolskich, gdzie Mariusz T. odbywał karę, zanim trafił do więzienia w Rzeszowie. Biegli nie wnioskowali o dodatkową obserwację mężczyzny w ośrodku zamkniętym.
Lewandowski uważa, że biegli powinni oprzeć swoje opinie na podstawie rozmowy połączonej z obserwacją w ośrodku.
Zastrzeżenia adwokata budzi też fakt, że dokumenty, na podstawie których zespół biegłych przygotował opinie, nie były wówczas dopuszczone jako dowód w sprawie. Sąd przyjął te dokumenty za dowód dopiero na pierwszej rozprawie ws. Mariusza T., która odbyła się 10 lutego, a biegli swoje opinie opracowali w styczniu.
Ponadto nie mógł się odnieść do załączników akt, m.in. do książki zdrowia Mariusza T. i jego akt osobowych, ponieważ nie zostały mu one dostarczone.
Postanowienie Sądu Okręgowego w sprawie Mariusza T. zapadło na drugiej rozprawie, która odbyła się 3 marca. Obie rozprawy odbyły się za zamkniętymi drzwiami.
O uznanie T. za osobę z zaburzeniami psychicznymi, stwarzającą zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób i jego izolację w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym wnioskował 22 stycznia dyrektor zakładu karnego w Rzeszowie, gdzie T. odbywał karę.
Skierowanie wniosku o izolację skazanego już po odbyciu przez niego kary umożliwiła ustawa o nadzorze nad groźnymi przestępcami, która zaczęła obowiązywać 22 stycznia. Dotyczy ona groźnych przestępców, u których podczas odbywania kary w systemie terapeutycznym występowały zaburzenia psychiczne, bądź preferencji seksualnych, które mają taki charakter, że "zachodzi co najmniej wysokie prawdopodobieństwo popełnienia czynu zabronionego z użyciem przemocy" zagrożonego karą przynajmniej 10 lat więzienia.
Mariusz T. to pedofil skazany w 1989 r. za zabójstwo czterech chłopców na karę śmierci, zamienioną potem na mocy amnestii na 25 lat więzienia. Karę najpierw odbywał w zakładzie karnym w Strzelcach Opolskich, skąd w 2012 r. trafił do więzienia w Rzeszowie na oddział dla skazanych z niepsychotycznymi zaburzeniami psychicznymi, m.in. z zaburzeniami preferencji seksualnych.
11 lutego T. wyszedł z więzienia. Na wolności pozostaje pod dozorem policji, ma też zapewnioną ochronę. Jest przy nim cały czas dwóch funkcjonariuszy. Miejsce zamieszkania Mariusza T. jest trzymane w ścisłej tajemnicy.
Mężczyzna do czasu uprawomocnienia się orzeczenia o umieszczeniu go w Gostyninie nie może - decyzją sądu - w nocy, między godz. 22 a 7, opuszczać miejsca zamieszkania. Musi także zgłaszać policji, godzinę wcześniej, zamiar opuszczenia swojego miejsca pobytu. Ma także podawać miejsce, gdzie się udaje. Ponadto nie może opuszczać kraju, a policja może stosować wobec niego czynności rozpoznawczo-operacyjne.
(mal)