Masz problemy z eksportem swoich produktów do Rosji? Kup spółkę na Węgrzech. Oto, jak Polacy próbują ominąć rosyjski szlaban na żywność.
Spółka jest działająca, z tym że nie ma w tej chwili zatrudnionych pracowników, ale jest pełnosprawna - usłyszał nasz reporter od polskiego właściciela węgierskiej firmy.
Andrzej Arendarski z Krajowej Izby Gospodarczej przyznaje, że taki zabieg może się udać. Najważniejszy dokument to świadectwo pochodzenia produktu. Można więc przenieść produkcję na Węgry lub przywozić surowce do Polski.
Pytanie tylko, czy to się będzie opłacać. Trzeba zatrudnić tam na miejscu osoby, trzeba poznać prawo miejscowe, pokryć koszty podróży, wożenia surowca itd. I może się to prostu nie opłacać - mówi Arendarski.
Sam koszt zakupu spółki to w tym przypadku 40 tys. euro. Może się jednak okazać, że rosyjski szlaban wkrótce zostanie podniesiony, a wtedy taka inwestycja na pewno się nie zwróci.
Od wczoraj obowiązuje zakaz wwozu polskiego mięsa i produktów roślinnych do Rosji. Rosyjski wcale nie jest taki szczelny. Mimo zakazów są takie miejsca, gdzie wymiana handlowa kwitnie. To Bałtyk.
Kilka mil morskich od brzegu na wysokości Gdyni cumuje rosyjski trawler. Podpływają do niego polskie kutry i... nasi armatorzy sprzedają ryby. Czy ten jest legalny, o tym w relacji naszego reportera Adam Kasprzyka:
Przypomnijmy, szefowie dyplomacji obu państw uzgodnili na razie jedynie, że problemem zajmą się w najbliższym czasie szefowie resortów rolnictwa obu krajów.