Reformy czy konserwatyzm – to właśnie dziś mieszkańcy Iranu zdecydują jaką politykę przyjmie ich kraj, wybierając nowego prezydenta. I choć kandydatów jest dziesięciu to faktyczna walka toczy się między ubiegającym się o reelekcję zwolennikiem reform i liberalizacji systemu prezydentem Mohammadem Chatamim a potężnym duchowo-politycznym przywódcą Iranu, Ajatollahem Al Chameneim.

Z ostatnich sondaży wynika, że Chatami może być pewny swego zwycięstwa, takiego samego jakie wyniosło go do władzy w 1997 roku. Przyszłość kraju, a przede wszystkim to, czy i kiedy, a także w jaki sposób - gwałtowny czy pokojowy Iran przekształci się w demokratyczne choć nadal islamskie państwo będzie jednak zależeć od tego jak po wyborach ułożą się stosunku między Chatamim a Chameneim. W ostatnich miesiącach potężny obóz konserwatystów odwrócił bieg historii, blokując większość reform zainicjowanych przez Chatamiego. Założono kaganiec prasie i zwolniono z rządu współpracowników prezydenta aktywnych w liberalizowaniu systemu, a podporządkowany mułłom aparat sądowniczy i siły bezpieczeństwa ponownie w pełni przejęły kontrolę.

Uprawnienia prezydenta i parlamentu, powoływanych w wyborach powszechnych, są niczym w porównaniu z władzą, jaką dysponuje stara gwardia irańskich mułłów, kontrolujących system sądowniczy, wojsko i aparat bezpieczeństwa.

Foto EPA

12:05