Antyamerykańskie i antyizraelskie hasła, palenie brytyjskiej flagi i portretów prezydenta USA – to tradycyjny już sposób, w jaki Irańczycy świętują rocznicę rewolucji islamskiej. Dokładnie 25 lat temu obalono Szacha.

Na Placu Azadi panowała świąteczna, karnawałowa atmosfera, z helikopterów zrzucano srebrzyste konfetti i setki baloników w barwach narodowych: czerwono-zielono-białych. Przemawiając do zebranych, prezydent Iranu Mohammad Chatami ostrzegł irańskich konserwatystów oraz zapowiedział kontynuowanie reformatorskiego kursu do końca swojej kadencji, która upływa w przyszłym roku.

Wskazał trzy możliwości stojące przed narodem. Pierwsza - naśladowanie Zachodu i wyrzeczenie się wiary, kultury i tożsamości irańskiej. Druga - droga ekstremizmu, przeciwna wolności i demokracji w imię wartości religijnych, na wzór modelu zaprowadzonego w Afganistanie przez talibów. Trzecia - powiedział Chatami - jest drogą republiki islamskiej, drogą reform.

W przyszłym tygodniu w Iranie mają się odbyć wybory parlamentarne. 12-osobowa Rada Strażników Rewolucji, czuwająca nad przestrzeganiem prawa religijnego i zdominowana przez konserwatystów, zablokowała start w wyborach ponad 2,5 tys. kandydatów. Rada stwierdziła, że nie nadają się oni do piastowania urzędów. Wśród odrzuconych większość stanowią zwolennicy i sojusznicy Chatamiego.

15:00