Sąd aresztował na 2 miesiące 60-letniego mieszkańca kamienicy w Inowrocławiu, w której wczoraj doszło do tragicznego pożaru. Zginęły w nim 4 osoby - matka i jej trzy córeczki. Mężczyzna usłyszał zarzut nieumyślnego sprowadzenia pożaru, którego skutkiem była śmierć ludzi.
Mężczyźnie grozi teraz od pół roku do 8 lat więzienia. Dziś, gdy był przesłuchiwany, nie kwestionował ustaleń śledczych dotyczących przyczyn pożaru. Jego powodem - wg biegłego - było nieostrożne, nieodpowiednie obchodzenie się z kuchenką, do której podłączona była butla z gazem.
W budynku, w którym doszło do pożaru, instalacja gazowa była wyłączona, mężczyzna nie miał zgody na korzystanie z butli. Podejrzany podczas przesłuchania nie kwestionował powodów wybuchu pożaru. Złożone przez mężczyznę wyjaśnienia mają nie być zgodne z ustaleniami śledczych - zwłaszcza w kontekście zachowania mężczyzny po wybuchu pożaru.
Mężczyzna zasadniczo przyznał się do zarzutu. Z naszych ustaleń wynika, że w trakcie zdarzenia był pod wpływem alkoholu. Złożył wyjaśnienia, które w części nie pokrywają się z naszymi ustaleniami dotyczącymi jego zachowania później - poinformowała rzecznik Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy Agnieszka Adamska-Okońska.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że podejrzany prawdopodobnie zasnął podczas przygotowywania obiadu na wspomnianej kuchence - co doprowadziło do wybuchu tragicznego w skutkach pożaru. Szczegóły będą jeszcze wyjaśniane, prokuratura ich nie zdradza. Wiadomo, że wczoraj w momencie zatrzymania - mężczyzna był nietrzeźwy - miał w organizmie 3 prom. alkoholu.
Śledztwo będzie kontynuowane. Na środę zaplanowano sekcję zwłok ofiar pożaru. Konieczne będzie wydanie kompleksowej opinii przez biegłego z zakresu pożarnictwa, bowiem dotąd prokuratura dysponuje tylko protokołem jego przesłuchania.
Więcej o pożarze w Inowrocławiu przeczytasz >>>TUTAJ<<<.