Borys Budka ujawnia kolejne szczegóły dotyczące najnowszego ataku spoofingowego na jego rodzinę. Jak poinformował na Twitterze polityk PO, jeden z telefonów od hakerów odebrała jego 9-letnia córka. "Była przekonana, że to ja dzwonię. A usłyszała męski głos, który groził jej mamie" - napisał Budka. Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM, groźby przesyłane w różnych formach od weekendu otrzymywały też osoby udzielające się w mediach społecznościowych, które m.in. w krytyczny sposób komentowały w sieci wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego na temat alkoholizmu kobiet i ich dzietności.

Borys Budka poinformował wczoraj, że znów on i jego rodzina padli ofiarą ataku spoofingowego. Hakerzy, podszywając się pod numery Budki i jego żony, wypowiadali groźby pod adresem polityka i jego bliskich.

"Telefon podszywający się pod moją żonę. Nasza 9-letnia córka odebrała analogiczny komunikat na telefonie Kasi. Skoro wyświetlił się mój numer, była przekonana, że to ja dzwonię. A usłyszała męski głos, który groził jej mamie. Powiedzieć, że to skur....ństwo to nic nie powiedzieć..." - napisał Borys Budka.

Uwaga, nagranie jest pełne wulgaryzmów:

To kolejny taki atak na Borysa Budkę w ciągu doby. Wczoraj rano poinformował o groźbach, które zostały mu wysłane z bramki internetowej. "Autorzy podszywają się pod Adama Haertle z Zaufana3Strona" - dodał. "Wczoraj w nocy kolejne groźby ze strony "hakerów" wysłane na telefon mojej żony i mój. Tym razem z internetowej bramki. Sprawę przekazaliśmy właściwym organom. Mam nadzieję, że sprawcy wreszcie zostaną wykryci i ukarani. A my robimy swoje i nie damy się zastraszyć" - napisał polityk PO. 

Nowa fala ataków

Skierowanie przez prokuraturę aktu oskarżenia wobec mężczyzny podejrzanego o publikowanie instrukcji ataków spoofingowych na osoby publiczne spowodowało nową falę takich ataków.

Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada, groźby przesyłane w różnych formach od weekendu otrzymywały też osoby udzielające się w mediach społecznościowych, które między innymi w krytyczny sposób komentowały w sieci wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na temat alkoholizmu kobiet i ich dzietności.

Ostateczna skala ataków spoofingowych nie jest znana. Zawiadomienia części pokrzywdzonych trafiają już do komend policji.

Jak usłyszał od śledczych Krzysztof Zasada, informacje o akcie oskarżenia wobec jednego z hakerów wywołały reakcję innych - trwa wyjaśnianie, czy to działania powiązanej z nim grupy. Badane jest też, czy nowe ataki powinny być włączone do głównego śledztwa w sprawie ataków z początku roku.

Kolejny atak na Pawła Wojtunika

We wtorek hakerzy zaatakowali także po raz kolejny byłego szefa CBA Pawła Wojtunika. Były to groźby pozbawienia życia całej rodziny, a także seksualnego wykorzystania dzieci. Tym razem jednak połączenie nadeszło spod nieznanego Wojtunikom numeru. 

Groźby wypowiadał syntezator mowy. W treści nawiązywał też do ostatnich informacji podanych przez prokuraturę dotyczących śledztwa wobec hakerów. "Zamordujemy twoją rodzinę, zgwałcimy twoje córki. Jesteś trupem. Jesteś skończony za to, że nagłaśniałeś sprawę spoofingu i przez ciebie siedziałem. To przez ciebie siedziałem od kwietnia" - mówił męski głos. 

Po tym połączeniu w nocy do domu byłego szefa CBA przyjechała straż pożarna. Gdy okazało się, że alarm był fałszywy i strażacy odjechali, w mieszkaniu zjawił się policyjny patrol, zawiadomiony na numer alarmowy.

Warto dodać, że ataki nastąpiły, mimo że rodzina Wojtuników zmieniła numery telefonów. Ta kolejna fala - jak usłyszał reporter RMF FM - pokazuje, że mimo 10-miesięcznego śledztwa sprawcy są wciąż bezkarni i pozostają na wolności.

Seria ataków spoofingowych

Na początku tego roku wielu polityków i funkcjonariuszy publicznych odbierało dziwne telefony i elektroniczne informacje. Ktoś podszywał się pod ich znajomych czy członków rodziny, informując między innymi o śmierci bliskich osób. Były tam też groźby śmierci, a także zawiadomienia o przestępstwach czy pożarach, które miały wywołać reakcję służb.

Poszkodowanymi w atakach byli m.in. Borys Budka z PO oraz jego żona, Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL razem z żoną, rodzina Pawła Wojtunika - byłego szefa CBA, Jakub Banaś - syn prezesa NIK, komendanci policji, prokuratorzy, a także osoby związane ze środowiskiem żydowskim.

Śledztwo objęło w sumie kilkadziesiąt przypadków spoofingu dokonanych od grudnia 2021 do stycznia tego roku. 

Zatrzymana jedna osoba

W sobotę Krzysztof Zasada informował, że za falą ataków spoofingowych na znane osoby stoi - według ustaleń prokuratury - nieformalna grupa luźno powiązanych ze sobą hakerów działających w darknecie. Jak dowiedział się reporter RMF FM, śledczy nie znaleźli dowodów na to, by grupa działała na zlecenie specsłużb zza naszej wschodniej granicy. 

Jedyną zatrzymaną osobą w śledztwie trwającym od stycznia jest Krzysztof J., programista z 20-letnim stażem, w sieci występujący - według prokuratury - między innymi pod pseudonimem Diabolo de Vilious.

Bezpośrednich sprawców nie wykryto

Jak dowiedział się reporter RMF FM, Diabolo de Vilious nie jest jednak bezpośrednim wykonawcą ataków.

Śledczym udało się jedynie zebrać dowody na to, że zamieścił na jednym z popularnych forów szczegółowe instrukcje dotyczące przeprowadzania spoofingowych ataków telefonicznych metodą "spoofing caller ID". W ten sposób miał pomagać innym osobom w przeprowadzaniu ataków.

Krzysztof J. miał też na forum zamieścić pliki dźwiękowe z dwóch przeprowadzonych ataków. Jeden z nich wymierzony był w lidera PO Borysa Budkę i jego żonę.

Krzysztof J. podczas śledztwa zaprzeczał, że ma cokolwiek wspólnego z atakami. 

Zatrzymanie mężczyzny podejrzanego jedynie o pomoc w przeprowadzeniu kaskadowych ataków spoofingowych, to jedyny dotąd efekt śledztwa. Krzysztof J. - jak dowiedział się reporter RMF FM - spędził kilka miesięcy w areszcie. Prokuraturze do tej pory nie udało się natomiast wykryć bezpośrednich sprawców ataków.

Wiadomo natomiast, że to grupa osób skupiona między innymi na jednym z forów w darknecie.

Z naszych ustaleń wynika, że ich motywacje można określić, jako narcystyczną - usłyszał od jednego ze śledczych reporter RMF FM.

Sprawcy wybierali do ataków znane osoby. Chodziło im o rozgłos medialny. Skuteczne przeprowadzenie takiego ataku sprawiało, że rosły ich notowania w sieci. Nie ma natomiast dowodów, że hakerzy działali na zlecenie kogoś z zagranicy.