Sześć osób objęło dotąd śledztwo w sprawie tak zwanych ataków spoofingowych na znane osoby i ich rodziny. Jak dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada, ta liczba w postępowaniu dotyczącym podszywania się pod pokrzywdzonych wkrótce ma się podwoić.
Śledczy nie chcą ujawniać wszystkich nazwisk pokrzywdzonych objętych śledztwem. Wiadomo jednak, że w tym postępowaniu wszczętym przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie i prowadzonym przez wydział cyberprzestępczości komendy stołecznej badają podszywanie się pod żonę senatora Krzysztofa Brejzy, córkę adwokata Romana Giertycha oraz członków rodziny byłego szefa CBA Pawła Wojtunika.
Podstawą postępowania są przepisy o fałszywych alarmach bombowych wywołanych z telefonów pokrzywdzonych - ustalił dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada.
Śledczy nie badają natomiast kwestii gróźb karalnych, a takie groźby odbierają od pewnego czasu żona i córki Pawła Wojtunika. Sprawca w informacjach podaje między innymi dokładny adres ich zamieszkania. Prokuratura przekonuje, że nie ma dotąd informacji w tej sprawie.
22 stycznia na konferencji zorganizowanej przed budynkiem Ministerstwa Sprawiedliwości Paweł Wojtunik poinformował, że złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa włamania na jego telefon komórkowy. Poinformował również, że zeznawał już w tej sprawie i zeznania złożyła też jego córka.
Były szef CBA stwierdził, że wie, iż polskie służby "posiadają narzędzia, żeby tego typu sprawców ustalić, zidentyfikowali doprowadzić przed wymiar sprawiedliwości".
Jak podkreślił, ma nadzieję, że minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro obejmie tę sprawę nadzorem i "nada jej najwyższą rangę". Według Pawła Wojtunika, ta sprawa powinna być wyjaśniona w interesie wszystkich, bo "wszystkich może spotkać taka sytuacja".
Przypomniał, że od dawna zajmuje się sprawami kryminalnymi i korupcyjnymi, jednak zawsze obowiązywała zasada, że rodzin nie nęka się z powodu pracy śledczych.
Dzień wcześniej RMF FM informowało o bezprecedensowym ataku na rodzinę byłego szefa CBA Pawła Wojtunika. Jak ustalił reporter RMF FM Krzysztof Zasada, ktoś przejął jego numer telefonu, zadzwonił do córki i poinformował o śmierci ojca.
Z kolei na początku lutego straż pożarna odebrała telefon, przez który kobiecy, syntetycznie brzmiący głos informował o pożarze w mieszkaniu Wojtunika. Zdecydowano się o wysłaniu na miejsce czterech zastępów.
Strażacy weszli do bloku i dokładnie sprawdzili zgłoszenie. Rozmawiali z sąsiadami i ostatecznie nie wyłamali drzwi do zamkniętego mieszkania.
"Wczoraj późnym wieczorem ktoś powiadomił telefonicznie o pożarze w naszym mieszkaniu! Wiedział, że nie ma nas w domu. Znowu kobiecy głos... Przyjechały 4 wozy strażackie i tylko refleks sąsiada uchronił nas przed wyważeniem drzwi. Kolejna granica została przekroczona..." - napisał Paweł Wojtunik na Twitterze.