Zakład utylizacyjny w Gdańsku - wszczęto kontrolę, a w treści bardzo poważne zarzuty postawione szefowi przedsiębiorstwa - mobbing i przekręty finansowe. Takie informacje wyglądające identycznie jak komunikaty gdańskiego magistratu rozesłał pocztą elektroniczną haker, podający się za urzędnika.
Takie fałszerstwo wcale nie jest trudne – przekonują informatycy. Haker miał co najmniej kilka sposób. Są np. specjalne serwery, które zamieniają adresy e-mailowe – tłumaczą specjaliści. W ten sposób haker zdobył także wzór komunikatu - herb Gdańska, a na dole adres urzędu i numery telefonów.
Gdańscy urzędnicy są zakłopotani; mówią, że z tej afery wyciągną wnioski. Będziemy starać się zabezpieczać nasze e-maile podpisem elektronicznym - zapewniają przedstawiciele magistratu.
Haker działał z premedytacją, bo idealnie wybrał termin ataku – dyrektor przedsiębiorstwa utylizacji jest na wczasach za granicą. Sprawą już zajęła się gdańska prokuratura.