"Znaleźliśmy się w pewnym impasie. Oczekujemy od pana premiera, że jako przewodniczący partii wyjdzie z inicjatywą, w jaki sposób przezwyciężyć ten impas. Inicjatywy wewnątrzpartyjne też są potrzebne, ale mają drugorzędne znaczenie. Nie ma wątpliwości, że najważniejsze wyzwania to nie są wyzwania tkwiące wewnątrz partii, tylko poradzenie sobie z rządzeniem" - mówi w rozmowie reporterką RMF FM były minister sprawiedliwości Jarosław Gowin.
Agnieszka Burzyńska: Panie ministrze, Donald Tusk mówi: "Muszę szybko uporządkować partię". Co to zwiastuje?
Jarosław Gowin: Wszyscy spekulują, że będzie przyspieszenie wyborów na przewodniczącego partii. Może to jest jakiś krok w dobrą stronę, ale moim zdaniem Polacy oczekują od nas nie skupienia się na sprawach wewnątrzpartyjnych, tylko działań prowadzących do przyspieszenia wzrostu gospodarczego, ograniczenia bezrobocia, ograniczenia barier biurokratycznych w prowadzeniu działalności gospodarczej. To są nasze najważniejsze zadania.
Czyli premier zajmuje się nie tym, czym powinien się zajmować?
Jako przewodniczący partii musi się oczywiście zajmować także sprawami wewnątrzpartyjnymi, ale nie ma wątpliwości, że najważniejsze wyzwania to nie są wyzwania tkwiące wewnątrz partii, tylko poradzenie sobie z rządzeniem.
Ale premier mówi jasno: "To kłopoty w Platformie, to rozhuśtanie Platformy spowodowało spadki sondażowe, dlatego muszę najpierw zająć się partią, a dopiero później będę mógł robić wszystkie inne rzeczy. Ruszyć w objazd, zrobić rekonstrukcję".
Ja nie wiem, czy pan premier ma rację. Oczywiście, że perturbacje wewnętrzne nigdy nie są dobre dla żadnej partii, ale gdybyśmy wyszli teraz na ulicę i zapytali 10 dowolnie wybranych osób, co z ich punktu widzenia jest ważniejsze - sprawy "wewnątrzplatformiane" czy wspomniana przeze mnie gospodarka - głowę sobie daję uciąć, że wszystkie 10 osób powiedziałoby: "Bierzcie się za gospodarkę".
Premier marnuje historyczną szansę zapisania się w historii jako ten, który zreformował Polskę?
Nie, nie twierdzę, że premier taką szansę marnuje. Moim zdaniem, wszystko jest przed nami, sprawa jest otwarta. Uważam, że jeżeli porzucimy tę politykę ciepłej wody w kranie i weźmiemy się za poważne reformy, których oczywiście trochę jest, ale moim zdaniem za mało, to i my mamy szansę wygrać kolejne wybory z rzędu i pan premier ma szansę jeszcze bardziej niż do tej pory zapisać się w historii Polski.
Ale pan premier wyciągnął wnioski z historii, wie, jak skończyli Leszek Balcerowicz, Jerzy Buzek - wielcy reformatorzy.
Nie zgadzam się z takim podsumowaniem działalności...
...skończyło się przegranymi wyborami...
Ale Jerzy Buzek jest dzisiaj wielkim autorytetem w życiu publicznym i Polakiem, który piastował najważniejszą funkcję polityczną w Europie. Leszek Balcerowicz jest człowiekiem powszechnie szanowanym na świecie i nie można uprawiać polityki pod ciągłym pręgierzem sondaży publicznych.
A tak jest?
Nie twierdzę, że tak jest. Mówię tylko, że nie można.
Jeżeli dzisiaj premier rzuci panu rękawicę i powie: "Grzegorzu Schetyno, Jarosławie Gowinie, zdecydujcie się, nie czajcie się, tylko już dziś zadeklarujcie, że chcecie ze mną konkurować", co pan odpowie?
Najpierw potrzebne są zmiany statutowe. Dopiero wtedy, kiedy te zmiany zostaną przeprowadzone, przyjdzie czas na moją decyzję i spodziewam się, że podobnie odpowiedziałby Grzegorz Schetyna.
Czyli dopiero najwcześniej w czerwcu, po kongresie statutowym?
Taka powinna być kolejność. Najpierw muszą być jasne reguły rywalizacji, a dopiero potem decyzje poszczególnych liderów Platformy o tym, czy startują.
Jest pan zaskoczony tą wczorajszą deklaracją premiera przyspieszenia wszystkiego i sprzątania w partii?
Nie, nie jestem zaskoczony, bo wszyscy widzą i my wszyscy w Platformie widzimy, że znaleźliśmy się w pewnym impasie. Ta seria rozmaitych, lokalnych, co prawda, jednak dotkliwych porażek... Oczywiście wszyscy oczekiwaliśmy od pana premiera i oczekujemy, że jako przewodniczący partii wyjdzie z inicjatywą, w jaki sposób przezwyciężyć ten impas.
Z inicjatywą wewnątrzpartyjną?
Jeszcze raz podkreślę: inicjatywy wewnątrzpartyjne też są potrzebne, ale one mają drugorzędne znaczenie.
Nie obawia się pan, że ta inicjatywa prowadzi do wyeliminowania Jarosława Gowina i Grzegorza Schetyny?
My mamy za sobą mandat wyborców i te dziesiątki tysięcy osób, które głosowały na mnie i te dziesiątki tysięcy osób, które głosowały na Grzegorza Schetynę, trudno będzie wyeliminować.