Mieszkaniec Krakowa od kilku dni głoduje przed centralą banku BPH w Warszawie. Pan Piotr twierdzi, że bank, bezprawnie nasyłając na niego komornika, zablokował mu możliwość wykorzystania zaciągniętego już kredytu na produkcję i w ten sposób wpędził w kolosalne długi.
Historia pana Piotra zaczęła się 10 lat temu. Wtedy to znajomy mężczyzna fałszuje poręczenie i w ten sposób wyłudza kredyt, a ponieważ go nie spłaca, bank BPH wysyła komornika do poręczyciela, czyli pana Piotra. Ten informuje bank, że poręczenie jest sfałszowane, ale bank nie reaguje. Wówczas Bank Spółdzielczy, który udzielił trzymilionowego kredytu panu Piotrowi, na widok tytułu wykonawczego wstrzymuje finansowanie dużego kontraktu. Pan Piotr nie może go dokończyć, co więcej musi zwrócić milion złotych, który zdążył już wykorzystać.
Sprzedałem dom, udziały w kamienicy, park maszynowy – wszystko, co miałem - opowiada. Gdybym nie spłacił swojego banku, poszedłbym siedzieć - wspomina. Do więzienia pan Piotr nie poszedł, ale - jak sam przyznaje - trudno mu teraz związać koniec z końcem. I dlatego postanowiłem rozpocząć głodówkę. Wiem, to desperacki krok, ale już nie mam wyjścia.
Pan Piotr przegrał z bankiem wszystkie procesy o odszkodowanie; tylko w jednym przypadku sąd orzekł, że poręczenie, od którego wszystko się zaczęło, było nieważne, więc bank nie miał prawa dochodzić pieniędzy od pana Piotra.
Teraz już żaden sąd nie nakaże bankowi wypłacić odszkodowania. Dodajmy, że pan Piotr złożył skargę do Trybunału w Strasburgu.