Zarzut usiłowania zgwałcenia usłyszał mężczyzna zatrzymany przez policjantów z Gdańska. W jednym z przedszkoli napadł na 37-letnią kobietę.

Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Jest przesłuchiwany, składa też wyjaśnienia. Co mówi? To pozostaje na razie tajemnicą.

Śledczy zamierzają złożyć wniosek o tymczasowe aresztowanie 20-latka, wcześniej jednak potrzebne jest przesłuchanie - przed sądem - jego ofiary.  

W przedsionku jednego z gdańskich przedszkoli 20-latek napadł na 37-latkę, próbował zerwać z niej ubranie. Policja nie zdradza, czy zaatakowana kobieta to matka, które odprowadzała dziecko czy też np. wychowawczyni. Przed gwałtem uchronił ją krzyk  - napastnik wystraszył się i uciekł. 

Napastnika odnaleziono po kilkunastu godzinach - to mieszkaniec małej miejscowości położonej kilkadziesiąt kilometrów od Gdańska. Policjanci dysponowali jego rysopisem. 

Jak nieoficjalnie ustalił nasz dziennikarz, gdy funkcjonariusze pytali w okolicy miejsca napadu o to, czy ktoś nie widział poszukiwanego mężczyzny, zdobyli informację, że podobnie wyglądająca osoba szukała niedawno pracy. Później udało potwierdzić, że to napastnik. 

20-latek wczoraj trafił do policyjnego aresztu. W trakcie przeszukania jego samochodu policjanci znaleźli i zabezpieczyli kilka porcji suszu roślinnego oraz ubrania, które miał prawdopodobnie na sobie w chwili zdarzenia.

(mn)