"Nie mam nic wspólnego z zaginięciem pana Jarosława Ziętary" - oświadczył były senator Aleksander Gawronik, podejrzany o podżeganie do zabójstwa poznańskiego dziennikarza. Jak dodał, występuje pod pełnym imieniem i nazwiskiem, ponieważ nie ma nic do ukrycia. Na pytanie dlaczego świadkowie zeznawali przeciwko niemu, odpowiedział wprost: świadek pier****. W sobotę biznesmen został zwolniony z aresztu.
Szacunek dla mediów skłania mnie do opublikowania następującego oświadczenia. Jak państwo widzą, występuję pod swoim pełnym imieniem i nazwiskiem, gdyż nie ma nic do ukrycia. Z całą stanowczością oświadczam, że nie mam nic wspólnego z zaginięciem pana Jarosława Ziętary. Z zaginięciem - proszę państwa. Na tym etapie postępowania nie będę odnosił się do materiału dowodowego zebranego przez Prokuraturę Apelacyjną w Krakowie. Jeżeli jednak w przyszłości będzie taka konieczność, odeprę każdy zarzut formułowany wobec mojej osoby w niniejszej sprawie. Jeszcze raz proszę państwa o rzetelność w przekazywaniu relacji dotyczących powyższego postępowania, a co za tym idzie mojej osoby. Brak rzetelności owego przekazu uderza przede wszystkim we mnie - oświadczenie takiej treści odczytał dziś dziennikarzom Aleksander Gawronik, który w sobotę został zwolniony z aresztu.
Nie ujawnił jednak, kto za niego poręczył. Nie chcę skrzywdzić porządnego człowieka, to jest naprawdę szlachetny człowiek - mówił były senator. Na kolejne pytania odpowiadał niechętnie, zapewniając, że podczas następnego spotkania z dziennikarzami ujawni więcej szczegółów. Kawałek mięska dostaniecie w najbliższym czasie, ale nie dzisiaj - zwrócił się do mediów.
Pamiętajcie, ten człowiek wyszedł z domu. 20 tysięcy ludzi rocznie wychodzi z domu. I coś się z nimi dzieje - mówił Gawronik. Podkreślił jednocześnie, że wszystko, co wie o zaginięciu Jarosława Ziętary, wie z mediów. Na pytanie jednego z dziennikarzy, dlaczego w takim świadkowie zeznawali na jego niekorzyść były senator odpowiedział krótko: To nie jest kwestia intrygi. Co czasem świadek mówi? No pier**** bez sensu.
W sobotę Prokuratura Apelacyjna w Krakowie, prowadząca śledztwo w sprawie zabójstwa Jarosława Ziętary, uchyliła areszt wobec Aleksandra Gawronika. Areszt został uchylony, ponieważ oceniliśmy materiał dowodowy i uznaliśmy, że na tym etapie nie będzie miał możliwości mataczyć oraz wpływać destrukcyjnie na śledztwo - poinformował rzecznik PA w komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej.
Były senator na początku listopada usłyszał zarzut podżegania do zabójstwa poznańskiego dziennikarza. Sąd przychylił się wówczas do wniosku o tymczasowe aresztowanie ze względu na obawę matactwa. Gawronik nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Tydzień temu z aresztu zwolniono także dwóch zatrzymanych w sprawie byłych ochroniarzy Gawronika. Mężczyźni ci usłyszeli zarzuty pomocy w porwaniu i morderstwie dziennikarza.
Jarosław Ziętara zaginął 1 września 1992 roku w drodze do pracy. Do dzisiaj nie udało się odnaleźć jego ciała. Według ustaleń dziennikarza śledczego RMF FM Marka Balawajdra, Ziętara miał znaleźć dowody świadczące o powiązaniach między budującym na początku lat 90. swoje finansowe imperium Aleksandrem Gawronikiem a światem przestępczym i - co ważne - służbami specjalnymi. Jak ustaliliśmy, dziennikarz chciał opublikować artykuł w tej sprawie. Gawronik miał się o tym dowiedzieć i sugerować pobicie, a później zabójstwo Ziętary.
Zaniepokojenie stanem śledztwa i medialnymi pogłoskami o wycofywaniu się świadków z zeznań wyrazili ostatnio Helsińska Fundacja Praw Człowieka i Komitet Społeczny "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary". Helsińska Fundacja Praw Człowieka z niepokojem przyjmuje najnowsze informacje prasowe dotyczące śledztwa w sprawie zaginięcia i zabójstwa dziennikarza Jarosława Ziętary - napisano w komunikacie z 28 stycznia. Przeprowadzenie skutecznego śledztwa w sprawie ataków i zabójstw dziennikarzy wymaga od państwa aktywnych działań, w tym zapewnienia adekwatnej ochrony i gwarancji świadkom, którzy zdecydowali się zeznawać. Obserwatorium Wolności Mediów w Polsce HFPC zwraca więc uwagę na potrzebę utrzymywania lub stworzenia odpowiednich zabezpieczeń w postępowaniu dotyczącym zabójstwa redaktora Ziętary - napisano w oświadczeniu.
Z kolei Komitet Społeczny "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary" wystosował apel do Prokuratury Generalnej i Apelacyjnej, w którym stwierdza, że po początkowych sukcesach krakowskiego śledztwa zauważa "niepokojące symptomy w trwającym postępowaniu" i impas, który się pogłębia. Zastraszani są świadkowie, co spowodowało wycofanie przez nich zeznań obciążających podejrzanych. Doszło do tego, że prokuratura zwolniła z aresztu podejrzanych (Mirosława R. i Dariusza L.), na których ciążą bardzo poważne zarzuty udziału w zbrodni. Takie postępowania wzbudza poważne zaniepokojenie biorąc pod uwagę to, że wcześniej sąd dwukrotnie (decydując o areszcie i rozpatrując zażalenie na ten środek) wysoko oceniał wiarygodność materiału dowodowego - napisano w apelu.
Prokuratura nie potwierdza informacji na temat rzekomego impasu w śledztwie, spowodowanego wycofywaniem się świadków z zeznań. Śledztwo ws. zabójstwa Jarosława Ziętary zostało przedłużone do 30 czerwca.
Aleksander Gawronik to były aktywny działacz PZPR, pracownik Służby Bezpieczeństwa, współpracownik tajnego wywiadu PRL. Gdy w 1989 roku padał poprzedni system, założył pierwszą polską sieć kantorów. Rok później był już - według tygodnika "Wprost" - najbogatszym Polakiem. Wtedy też wszedł do spółki Art-B, która wkrótce stała się symbolem największej afery pierwszych lat wolnej Polski. To wtedy zaginął Jarosław Ziętara.
Za przywłaszczenie miliardów starych złotych z Art-B Gawronik został zatrzymany przez Urząd Ochrony Państwa. Zaczął się proces, ale biznesmenowi udało się zostać senatorem. Osiem lat później, w 2001 roku, został jednak aresztowany za oszustwa podatkowe i celne. Po skazaniu odsiedział dwa wyroki, w tym jeden ośmioletni.
(bs)