40 procent dróg budowanych w ostatnich latach za unijne pieniądze, nie było objętych właściwymi kontrolami jakości. Wady i błędy stwierdzono na 70 proc. odcinków dróg, które sprawdziła Najwyższa Izba Kontroli. Inspektorzy ustalili również, że przez błędy w dokumentacji projektowej, wykonawcy mieli prawo żądać dodatkowych pieniędzy - w sumie 63 mln zł.

W świetle tych ustaleń NIK zaleca, aby poprawić nadzór inwestorski. Izba stwierdziła, że właśnie brak stałej kontroli nad projektami miał wpływ na niską jakość budowy, a przez to na wyższe koszty i wydłużenie czasu pracy.

Stwierdziliśmy, że kluczowe funkcje kierowników projektu, którzy reprezentowali GDDKiA w kontaktach z wykonawcą i inżynierem kontraktu, że te funkcje powierzano osobom bez odpowiedniego stażu i doświadczenia w nadzorowaniu robót drogowych, a nawet bez uprawnień budowlanych - tłumaczy rzecznik NIK Paweł Biedziak.

Do tego 40 procent nowo budowanych dróg nie było objętych kontrolą jakości. To przede wszystkim powodowało tak częste fuszerki budowlane.

Wybudowane drogi miały m.in. spękaną, nierówną nawierzchnię, niedobory asfaltu, niewłaściwie wykonaną nawierzchnię bitumiczną
- tłumaczy Biedziak.

A te wady - jak dodaje rzecznik - występowały niedługo po oddaniu drogi. Najczęściej już w pierwszym roku użytkowania.

Nic więc dziwnego, że wady i usterki wystąpiły na ponad 70 proc. odcinków dróg przez nas zbadanych - podsumowuje Biedziak.

(abs)