Prokuratura w Gdyni oskarżyła dwóch mężczyzn o wielokrotny gwałt na obywatelce Mołdawii. W majuprokuratur kobieta została uwięziona w jednym z mieszkań w mieście, gdzie gwałcono ją przez kilka godzin. W końcu wyskoczyła przez okno, doznając bardzo poważnych obrażeń. O skierowaniu do Sądu Okręgowego w Gdańsku aktu oskarżenia w tej sprawie poinformowała w środę rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk.
Wyjaśniła, że prowadząca śledztwo w tej sprawie Prokuratura Rejonowa w Gdyni oskarżyła obu mężczyzn - Andrzeja S. i Kamila G., o zbiorowy wielokrotny gwałt na obywatelce Mołdawii, za który to czyn grozi kara nie krótsza niż 3 lata więzienia.
Wawryniuk poinformowała, że jeden z mężczyzn został też dodatkowo oskarżony o uwięzienie kobiety, które to przestępstwo jest zagrożone karą do 12 więzienia.
Obaj mężczyźni, po tym, jak zostali zatrzymani, decyzją sądu trafili do aresztu, gdzie przebywają nadal.
Pokrzywdzoną w tej sprawie jest 34-letnia obywatelka Mołdawii. Pod koniec maja br. kobieta przyjechała na Pomorze, gdzie miała zostać zatrudniona przy zbiorze owoców. Miała jednak problem ze znalezieniem pracy i 29 maja przyjęła ofertę poznanego w Gdyni taksówkarza, który zaproponował jej pokój w zamian za sprzątanie mieszkania.
"Kobieta wyraziła zgodę. Po przybyciu na miejsce mężczyzna zamknął drzwi na klucz, a klucz ukrył. Kobieta przystąpiła do sprzątania. Mężczyzna zaproponował jej współżycie, na co ona nie wyraziła zgody. Wykorzystując przewagę fizyczną oraz stosując przemoc Andrzej S. wielokrotnie zgwałcił kobietę" - podała w komunikacie Wawryniuk.
Dodała, że w nocy do mieszkania Andrzeja S. przyszedł jego znajomy Kamil G. Obaj mężczyźni stosując przemoc wspólnie zgwałcili pokrzywdzoną. Zdarzenie zarejestrowali telefonem komórkowym. Po opuszczeniu mieszkania przez Kamila G., Andrzej S. ponownie dopuścił się gwałtu - powiedziała Wawryniuk.
Dodała, że z ustaleń śledztwa wynika, iż ratując się przed przemocą, kobieta wyskoczyła przez okno z mieszkania, mieszczącego się na 4. piętrze. Doznała przy tym licznych obrażeń, w tym obrzęku mózgu, pęknięć kości miednicy, złamania nogi i obrażeń wewnętrznych.
Kobieta trafiła do gdańskiego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. Przez miesiąc była nieprzytomna. Gdy odzyskała świadomość, złożyła zeznania.
Historię 34-letniej Swietłany opisała na początku lipca "Gazeta Wyborcza". Według tej relacji, kobieta przyjechała z Mołdawii do Polski, by zarobić na remont domu, w którym mieszka z trojgiem - wychowywanych tylko przez nią - dzieci. Na propozycję gdyńskiego taksówkarza oferującego pokój w zamian za sprzątanie, miała zgodzić się po tym, jak bezskutecznie szukała pracy na Pomorzu, a noce spędzała w parku.
Po tym, jak "GW" opublikowała reportaż, Fundacja Gdańska rozpoczęła zbiórkę pieniędzy na leczenie Mołdawianki. W ciągu kilkudziesięciu godzin zebrano ponad 253 tys. zł.
Kobieta przeszła w gdańskim szpitalu kilka operacji mających na celu m.in. rekonstrukcję miednicy. Nadal przebywa w Polsce i poddawana jest kolejnym zabiegom rehabilitacyjnym.
(ph)