Dziś rano zmarł ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, duchowny obrządku łacińskiego i ormiańskiego, historyk i publicysta. Był znany z tego, że przez większość swojej służby zajmował się osobami z niepełnosprawnością intelektualną, a także był nieformalnym rzecznikiem osób skrzywdzonych przez Kościół. "Miał w sobie dwie dusze, wojownika i poety. Z jednej strony stanowczość, z drugiej wrażliwość. I to sprawiało, że był wrogiem publicznym numer jeden dla wielu kręgów kościelnych w naszym kraju" - mówi na antenie internetowego Radia RMF24 ksiądz profesor Andrzej Kobyliński, filozof, etyk i wykładowca Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski przyszedł na świat w Krakowie 7 września 1956 r. w ormiańskiej rodzinie. Po odbyciu dwuletniej przymusowej służby wojskowej przyjął święcenia kapłańskie w 1983 r. Podczas studiów związał się z demokratyczną opozycją i wstąpił do Studenckiego Komitetu Solidarności, a potem do podziemnej Solidarności. W filmie Macieja Gawlikowskiego "Zastraszyć księdza" został udokumentowany atak funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa na księdza Tadeusza, który miał miejsce w 1985 roku.
Ponieważ był zaangażowany w działalność solidarnościową przez wiele lat nie otrzymał paszportu. W związku z tym nie wyjechał do Rzymu na studia. Gdyby nie blokada ze strony esbecji, to być może ksiądz Tadeusz byłby profesorem historii kościoła, biskupem lub kardynałem - mówi ksiądz profesor Andrzej Kobyliński.
W 1987 powstała Fundacja im. Brata Alberta, której ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski był współzałożycielem. Tym samym poświęcił większość swojego życia zaangażowany w udzielanie wsparcia i pomocy osobom z niepełnosprawnością intelektualną. Jako pierwszy zaczął mówić o skandalach seksualnych i pedofilskich w Kościele, a później stał się jednym z najistotniejszych głosów osób skrzywdzonych. Diecezja tarnowska wytoczyła mu proces za wyciągnięcie sprawy ordynariusza, który przerzucał księdza pedofila z parafii do parafii. W 2007 r. napisał książkę "Księża wobec bezpieki. Na przykładzie archidiecezji krakowskiej", która odbiła się głośnym echem, zwłaszcza wśród polskiego episkopatu.
Spotykały go różne kary, miał zakaz głoszenia kazań w archidiecezji krakowskiej, w związku z tym nie był zapraszany do kilkuset parafii archidiecezji krakowskiej, żeby np. wygłosić kazanie w niedzielę czy z racji jakiegoś odpustu. Ta sytuacja była tolerowana przez władze kościelne w Krakowie i w całej Polsce przez prawie 20 lat - mówi ksiądz profesor Andrzej Kobyliński.
Dla wielu katolików w Polsce ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski był niezmiernie istotnym głosem, dzięki któremu wciąż utożsamiali się z Kościołem. Trudno wśród młodego pokolenia wskazać duchownych, którzy mogliby stać się następcami księdza Tadeusza. W polskich seminariach duchownych, diecezjalnych i zakonnych ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski niestety nie jest stawiany jako wzór.
Ma pomnik duchowy w sercach i umysłach wielu uczciwych ludzi w naszym kraju. Natomiast bez jego głosu sprzeciwu jeszcze trudniej będzie zatrzymać upadek wiarygodności Kościoła katolickiego w Polsce. Nadeszły czasy, że takich postaci jak ksiądz Tadeusz potrzebujemy bardziej niż kiedykolwiek - mówi na antenie internetowego Radia RMF24 ksiądz profesor Andrzej Kobyliński, filozof, etyk i wykładowca Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Opracowanie: Wiktoria Krzyżak