To hańba dla Polski, że najlepszy policjant w kraju zasiada na ławie oskarżonych – mówił przed kieleckim sądem Henryk Długosz, zeznający w procesie Antoniego Kowalczyka, byłego komendanta głównego policji. Sprawa ma związek z aferą starachowicką.
W charakterze świadków wezwani zostali Andrzej Jagiełło i Henryk Długosz - byli posłowie skazani wcześniej w tej sprawie.
Zeznania skazanych w procesie starachowickim byłych posłów niewiele wniosły do sprawy. Andrzej Jagiełło zasłaniał się chorobą i prosił o odczytanie swoich zeznań, złożonych w prokuraturze. Długosz z kolei wskazywał na liczne błędy zarówno w śledztwie prokuratorskim, jak i popełnione w trakcie procesu. - Najlepszy policjant w kraju - to hańba dla Polski, że znalazł się na ławie oskarżonych - tak o oskarżonym mówił Długosz. Zeznań byłych posłów SLD nie skomentował sam Kowalczyk.
Sąd odroczył proces do lutego przyszłego roku. Chce bowiem jeszcze przeczytać akta z sądu apelacyjnego, a te właśnie trafiły do Warszawy – na biurko Zbigniewa Ziobro.
Rzeszowska prokuratura zarzuciła Kowalczykowi, że jako komendant główny policji nie poinformował prokuratury o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, czyli o wycieku tajnych informacji z MSWiA o planowanej akcji policji w Starachowicach. Drugi z zarzutów dotyczy wielokrotnego składania fałszywych zeznań i zatajania prawdy w prokuraturze w Kielcach podczas śledztwa w sprawie "przecieku starachowickiego". Kowalczyk nie przyznaje się do winy.