Stołeczna policja przesłucha nastolatka, świadka tragedii w mieszkaniu na warszawskim Bemowie. Wczoraj zastrzelił się tam funkcjonariusz policji, wcześniej ranił 12-letnią córkę. Rany okazały się śmiertelne. Dziewczynka w nocy zmarła w szpitalu. Nastoletniemu świadkowi nic się nie stało. Wraz z matką znajduje się pod opieką policyjnych psychologów.
Trwa ustalanie okoliczności strzelaniny, której sprawcą był policjant, ojciec dziewczynki. Mężczyzna popełnił samobójstwo. Dziewczynka została postrzelona w głowę. Policjanci prawdopodobnie wiedzą już, czy 30-letni funkcjonariusz strzelił do córki specjalnie, czy też był to wypadek, np. podczas czyszczenia broni.
Gdy padły strzały, w mieszkaniu nie było matki dzwiewczynki; był natomiast obecny nastoletni syn kobiety. Nie wiadomo, czy widział, co się stało. Prawdopodobnie nie widział całego zdarzenia, natomiast w mieszkaniu był. W tej chwili czekamy na decyzję, czy będzie możliwość, aby z nim porozmawiać i go przesłuchać - powiedział Marcin Szyndler z komendy stołecznej policji.
Policjant pracował w komendzie policji w Śródmieściu od pięciu lat i nigdy nie było z nim żadnych problemów. Mieszkał że swoją partnerką wspólnie z jej synem i swoją córką. Spodziewali się też dziecka.