Cała korespondencja kierowana do sędziów Trybunału Konstytucyjnego trafia najpierw na biurko Mariusza Muszyńskiego - pisze „Dziennik Gazeta Prawna”. Jak ustaliła gazeta, to efekt polecenia, które sędzia Muszyński drogą e-mailową rozesłał do pracowników TK. Biuro prasowe trybunału twierdzi, że doniesienia o kontrolowaniu prywatnej korespondencji sędziów są nieprawdziwe.

Cała korespondencja kierowana do sędziów Trybunału Konstytucyjnego trafia najpierw na biurko Mariusza Muszyńskiego - pisze „Dziennik Gazeta Prawna”. Jak ustaliła gazeta, to efekt polecenia, które sędzia Muszyński drogą e-mailową rozesłał do pracowników TK. Biuro prasowe trybunału twierdzi, że doniesienia o kontrolowaniu prywatnej korespondencji sędziów są nieprawdziwe.
Trybunał Konstytucyjny /Michał Dukaczewski /RMF FM

Z relacji informatora "DGP" wynika, że Muszyński przyznał sobie kompetencje do decydowania o tym, które z listów przychodzących do sędziów TK mają status korespondencji prywatnej, a które są służbowe. A tego nie da się ocenić inaczej, jak dopiero po otwarciu korespondencji i zapoznaniu się z jej treścią - stwierdza rozmówca gazeta.

Jestem tym kompletnie zaskoczony. Dla mnie to nie do pomyślenia. Takich praktyk w TK nigdy nie było - zapewnia Bohdan Zdziennicki, prezes TK w latach 2008-2010. Nawet gdy jakiś sędzia już w trybunale nie orzekał, to nikt nigdy korespondencji do niego kierowanej nie otwierał. Była mu ona odsyłana pod wskazany przez niego adres - mówi.

Zaskoczenia nie kryje również dr hab. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. Nie można czytać niczyich listów. To jest po prostu konstytucyjnie wykluczone - podkreśla ekspert. I wskazuje na art. 49 konstytucji, który mówi o wolności i ochronie tajemnicy komunikowania się. Zasada ta może zostać oczywiście ograniczona, ale tylko w drodze ustawy i z zachowaniem warunków określonych w konstytucji - podkreśla Piotrowski.

Takie ograniczenie znajduje się np. w kodeksie karnym wykonawczym, który stanowi, że więzienna korespondencja skazanego podlega cenzurze i nadzorowi. Ale przecież sędziowie TK osobami pozbawionymi wolności nie są - ironizuje Piotrowski.

Między innymi o tym problemie ośmiu sędziów chciało wczoraj rozmawiać z prezes TK Julią Przyłębską. Ta jednak nie zgodziła się na spotkanie.

Do publikacji "DGP" odniosło się w komunikacie Biuro Trybunału Konstytucyjnego. Biuro twierdzi, że treści dotyczące rzekomego kontrolowania prywatnej korespondencji sędziów TK są nieprawdziwe. Uregulowanie obiegu korespondencji w TK, jakie zostało przeprowadzone przez sędziego Mariusza Muszyńskiego, ma na celu właśnie unikanie ewentualnych pomyłek mogących prowadzić do otwarcia korespondencji prywatnej w procesie wpływu i przekazywania jej do właściwych komórek wewnętrznych - głosi komunikat TK. O tym fakcie i zasadach postępowania z korespondencją wpływającą sędziowie oraz pozostali pracownicy TK zostali poinformowani - dodano.

Całość artykułu w dzisiejszym "Dzienniku Gazecie Prawnej"

(mpw)