Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowuje projekt ustawy deregulacyjnej. Dostęp do 49 zawodów już wkrótce ma być łatwiejszy. Pomysł budzi jednak kontrowersje. Dlatego w Faktach RMF FM i na RMF24.pl dokładnie przyglądamy się zapowiadanym zmianom. Prześwietliliśmy już wymagania stawiane przed kandydatami na przewodników miejskich, taksówkarzy, bibliotekarzy oraz pośredników nieruchomości. Teraz czas na detektywów. Po wprowadzeniu nowych przepisów klienci biur detektywistycznych będą mogli liczyć na profesjonalną obsługę? Zobaczcie, co się zmieni.
Tańsze usługi detektywistyczne, czy wysyp nie znających prawa "detektywów - naciągaczy"? Dziś rozpoczynamy dyskusję o uwalnianym przez Jarosława Gowina zawodzie detektywa i pomyśle likwidacji egzaminu państwowego.
Aby uzyskać licencję detektywa trzeba mieć ukończone 21 lat, co najmniej średnie wykształcenie, czystą kartotekę (tak zwaną niekaralność), pozytywne orzeczenie psychiatry, opinię policyjną i w końcu zdany egzamin teraz przeprowadzany przez Komendę Główną Policji. I to właśnie ów egzamin ma zostać zastąpiony zwykłym szkoleniem. Kto miałby je prowadzić i na jakich zasadach? Tego na razie nie wiadomo, bo ustawa jest w powijakach. Reszta wymienionych wymogów pozostałaby bez zmian.
Zdania na temat planów ministra sprawiedliwości wśród 608 detektywów posiadających licencje oraz pracowników prawie 400 firm detektywistycznych są podzielone. Krytycy twierdzą, że tylko egzamin państwowy jest gwarancją znajomości prawa. Zwolennicy odpowiadają, że znajomość paragrafów nie ma nic wspólnego z fachowością.
Dziś średnie ceny usług detektywistycznych mieszczą się w przedziale 100 - 200 złotych za godzinę operacyjną. W nocy i w weekend stawki mogą być nawet dwukrotnie wyższe. Najczęściej detektywi zajmują się sprawami cywilnymi w których przeważają zlecenia na zgromadzenie dowodów zdrady współmałżonka. O wiele mniej jest zleceń gospodarczych.
Nasz dziennikarz Grzegorz Jasiński wcielił się dzisiaj w Krakowie w detektywa, który szuka pracy. W rozmowie z detektywem Leszkiem Sucheckim dopytywał, jakie będą skutki deregulacji dla tej grupy zawodowej.
Grzegorz Jasiński: Co będzie decydować o przyjęciu kandydata do pracy po deregulacji? Przede wszystkim znajomość prawa. Ale nie tylko - podkreśla w rozmowie z dziennikarzem RMF FM detektyw Leszek Suchecki.
Leszek Suchecki: Przede wszystkim w moim przypadku, ja zadam kandydatowi szereg pytań z dziedziny prawa. Czy zna prawo? Czy ma predyspozycje do wykonywania tego zawodu.
O jakie predyspozycje pan będzie pytał?
No przede wszystkim rzetelność, uczciwość, dociekliwość, zdolność do dedukcyjnego myślenia, zdolność do zapamiętywania, pamięć wzrokową. Jest wiele takich przesłanek do spełnienia wymogów bycia detektywem.
Posadzi pan go przed komputerem i przeprowadzi test?
Raczej jakaś praktyka wykazująca jakieś zdolności.
Czyli pokaże pan na ulicy: "Tu jest taki pan, wygląda podejrzanie. Proszę go śledzić przez 1,5 godziny i zdać mi sprawozdanie?"
Na przykład. Ale niekoniecznie tylko to. Jest wiele elementów pracy detektywistycznej, w której kandydat ma okazję się sprawdzić.
Ministerstwo Sprawiedliwości szykuje projekt ustawy deregulacyjnej. Część wymogów stawianych przed chętnymi do wykonywania zawodów regulowanych ma być zniesiona. Poziom deregulacji zależy od zawodu. Część zostanie całkowicie uwolniona, część zmieni się, ale niewiele.
Sprawdź listę zawodów, do których dostęp będzie łatwiejszy!
Trzeciego marca Jarosław Gowin ujawnił listę zawodów, do których dostęp jeszcze w tym roku ma być łatwiejszy. Adwokat, syndyk, notariusz, doradca zawodowy, geodeta, pracownik ochrony, detektyw, trener sportowy, przewodnik wycieczek i przewodnik górski, bibliotekarz, taksówkarz, instruktor nauki jazdy, marynarz żeglugi śródlądowej, zarządca nieruchomości, pośrednik w obrocie nieruchomościami - to tylko kilka profesji, które znalazły się na liście szefa resortu sprawiedliwości.
Znacznie łatwiej będzie zostać bibliotekarzem, trenerem sportowym, detektywem czy spawaczem w zakładach górniczych. Dotychczasowe wymogi mają być zniesione całkowicie. Bibliotekarz nie będzie musiał już zdawać egzaminu czy prezentować dorobku naukowego. Wystarczy, że będzie miał wyższe wykształcenie. Trener sportowy będzie musiał głównie wykazać się doświadczeniem, ale nie będzie ono już sprawdzane przez państwo, a jedynie przez pracodawcę. Do pełnienia tego zawodu ma wystarczyć pełnoletność, wykształcenie średnie i niekaralność za przestępstwa umyślnie popełnione w związku ze współzawodnictwem organizowanym przez polski związek sportowy. Jeśli chodzi o spawaczy, to zostaną zniesione wszelkie ustawowe wymogi, zarówno te dotyczące szkoły i kwalifikacji, jak i ukończenia kursu oraz stażu.
Znacznie mniej zmieni się w przypadku zawodów prawniczych czy marynarzy śródlądowych. Adwokatom czy radcom prawnym "odpadnie" egzamin testowy. Mówią, że to spora ulga, bo wymagał miesięcy nauki na pamięć. W przypadku marynarzy, bosmanów czy sterników żeglugi śródlądowej - zostanie skrócona praktyka.
Co sądzicie o pomyśle rządu? Zapraszamy do dyskusji! Zostawiajcie swoje opinie w komentarzach pod artykułem i na naszym profilu w Facebooku!