To miało być rozwiązanie na miarę współczesnej stolicy. W Warszawie otwarto Centrum Bezpieczeństwa - jedną z kluczowych inwestycji przed Euro 2012. Budowa pochłonęła ponad 40 milionów złotych. Niestety, teraz okazało się, że centrum nie jest pozbawione wad.
Stołeczne władze zapewniają, że dzięki centrum, które mieści się przy ulicy Młynarskiej, skróci się czas reakcji, bo służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo, są w jednym miejscu. Na przykład, gdy dojdzie do wypadku, straż i policja szybciej dotrą do osób, które potrzebują pomocy. Poza tym w mieście rozmieszczono 5 tysięcy kamer, które mają stały podgląd na to, co dzieje się w Warszawie.
Centrum nie jest jednak pozbawione wad. Okazało się, że nie ma jeszcze przedstawiciela pogotowia ratunkowego. Ten ma się pojawić, ale wciąż nie wiadomo kiedy. Poza tym nie działa numer telefonu alarmowego 112. Dzieje się tak, choć numer widnieje na budynku. W czym tkwi problem? Numer nie jest podłączony. Do czasu Euro 2012 ma się to zmienić.
Wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz odpowiedzialność za niedziałający numer zrzuca na Ministerstwo Spraw Zewnętrznych. Tą sprawą zajmuje się MSW. Ciśniemy resort, ale nie możemy cisnąć za bardzo, żeby nie przesadzić - powiedział. Oburzony dodał, że są większe problemy, niż numer telefonu alarmowego. Tymczasem z informacji prasowych, które przygotował stołeczny ratusz, możemy wyczytać,
że Centrum Powiadamiania Ratunkowego jest istotnym elementem obiektu.
Ratusz chwali się Centrum Bezpieczeństwa także przy okazji mistrzostw Europy w piłce nożnej. Niestety, już wiadomo, że numer 112 nie zostanie uruchomiony do tego czasu. Teraz - dzwoniąc pod 112 - najpewniej połączymy się z policją, która dopiero przełączy nas do innych służb. Może zatem warto, aby wiceprezydent Warszawy przejrzał jeszcze notatki przed rozpoczęciem Euro? Do czerwca powinien zdążyć.