Prokurator skierował do sądu akt oskarżenia przeciwko byłemu rektorowi jednej z wyższych zielonogórskich uczelni, który jest oskarżony o przywłaszczenie ok. 100 tys. zł. Pieniądze miały pochodzić z wpłat od studentów studiów podyplomowych.
65-letni mężczyzna pracował na stanowisku rektora od listopada 2008 roku do odwołania go w listopadzie ubiegłego roku.
Zgodnie z ustaleniami śledztwa, w połowie ubiegłego roku rektor wydał polecenie, by studenci studiów podyplomowych na kierunkach gospodarowania nieruchomościami oraz zamówień publicznych wpłacali pieniądze nie na rachunek uczelni, lecz na konto fundacji prowadzonej przez niego i jego rodzinę. Oskarżony miał także poświadczyć nieprawdę w dokumentach, że jego fundacja zawarła porozumienie z uczelnią ws. opisywanych przepływów finansowych. Po kilku monitach przelał na konto szkoły ok. 44 tys. zł, ale do dzisiaj nie wyrównał całej sumy stanowiącej szkodę - wyjaśnił rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze Grzegorz Szklarz.
Były rektor nie przyznał się do winy, choć podczas składania wyjaśnień potwierdził, że nie miał prawa dysponować finansami uczelni bez akceptacji uczelni warszawskiej, która prowadziła księgowość. Swoje postępowanie tłumaczył chęcią szybkiej wypłaty pieniędzy dla wykładowców, w tym także siebie. Grozi mu kara do ośmiu lat więzienia.