Prawie żaden szpital na Mazowszu nie chce podpisać nowego kontraktu z NFZ. Powód to oczywiście pieniądze. Narodowy Fundusz Zdrowia chce bowiem w przyszłym roku płacić im niższe stawki za leczenie pacjentów.
Ja nie podpiszę i sądzę, że jak kontraktów nie podpisze 10, 20, może 50 szpitali na Mazowszu, to coś się wydarzy optymistycznego - mówi dyrektor szpitala dziecięcego w Warszawie. Tylko w samej Warszawie kontraktów nie podpisze co najmniej kilkanaście szpitali. Do zbuntowanych placówek przystąpiły m.in. niemal wszystkie szpitale dziecięce, centrum rehabilitacji i szpital okulistyczny. Lista ta powiększa się z każdą godziną. Jeszcze dziś decyzję w tej sprawie ma podjąć Centrum Zdrowia Dziecka.
Powodem kłopotów jest tzw. algorytm, czyli wzór przeliczania pieniędzy, który stworzył minister zdrowia. Według najnowszych wyliczeń, Mazowsze otrzyma w przyszłym roku o wiele mniejsze fundusze na leczenie pacjentów.
W szpitalu dziecięcym na ul. Niekłańskiej leczenie małego pacjenta na nowoczesnym oddziale ratunkowym kosztuje obecnie 7,5 tys. zł. Propozycja NFZ-u na przyszły rok jest o 1800 zł mniejsza. Ordynator oddziału podkreśla, że tak leczyć się po prostu nie da: Poskutkuje to tym, że te dzieci nie będą miały się gdzie leczyć. Taka jest bolesna prawda.
Jeżeli szpital nie podpisze jutro aneksu do umowy, będzie działał na starych zasadach tylko do końca lutego. Co dalej? Na to pytanie nie jest w stanie odpowiedzieć nikt. NFZ podkreśla, że żądania mazowieckich placówek przekraczają plan finansowy o 10 proc. i dlatego nie są możliwe do zrealizowania.