Pracownicy szpitala i pogotowia ratunkowego w Brzegu domagają się szczepionek, które zabezpieczą ich i ich bliskich przed zakażeniem sepsą. To właśnie w tym opolskim mieście niezwykle często dochodzi do tego typu zakażeń.
Od początku roku do brzeskich szpitali trafiło już siedmiu pacjentów z bardzo silnym zakażeniem organizmu. Jednak mimo obietnic dyrekcji szpitala oraz sporządzenia listy kilkudziesięciu pracowników najbardziej narażonych na zakażenie, szczepień przeciwko meningokokom, wywołującym sepsę jak nie było - tak nie ma. Władze placówki tłumaczą, że leku nie ma w hurtowni, w której już przed miesiącem złożyli zamówienie. Posłuchaj relacji reporterki RMF FM Anety Goduńskiej:
Niestety, są już pierwsze efekty tych zaniechań. Do szpitala w Opolu trafiła 14-latka z podejrzeniem sepsy; dziewczynka zmarła. Jak dowiedziała się nasza reporterka, 14-latka była córką pielęgniarki z Brzegu. Kobieta na co dzień pracuje na oddziale intensywnej terapii, gdzie trafiają osoby z posocznicą.
Personel szpitala i pogotowia, aby uniknąć takich sytuacji, na własną rękę próbuje zabezpieczać się przed zakażeniem – biorąc uderzeniową dawkę antybiotyku, i to po każdym kontakcie z zakażonym. Co więcej, lekarstwa – jak dowiedziała się reporterka RMF FM – muszą kupić samemu. I nikt nie dyskutuje – opowiada Anecie Goduńskiej jeden z pracowników, proszący o anonimowość. Każdy z nas ma rodzinę, dzieci. A wiadomo, że spesa atakuje przede wszystkim dzieci, dlatego każdy dba, żeby choroby nie przynieść do domu.
Niestety, częste przyjmowanie antybiotyku powoli zaczyna im szkodzić; żołądki tego już nie wytrzymują. A wystarczyłaby jedna szczepionka...
Tym bardziej, że w powiecie brzeskim wprowadzono obowiązkowe szczepienia przeciwko meningokokom, wywołującym sepsę. Dotyczą one jednak tylko młodych ludzi - w wieku od 11 do 19 lat. Sepsa, zwana także posocznicą, może prowadzić do niewydolności wielu narządów wewnętrznych, zaburzeń krzepnięcia krwi i do śmierci.