„Przywiązał psa do drzewa i zostawił na pewną śmierć…”. Celowo przejechał kota...”. „Potraktował psa gaśnicą…” - to przykłady zgłoszeń wyjątkowego okrucieństwa wobec zwierząt, które odnotowali elbląscy policjanci. Wszystkie zostały wyjaśnione. Podejrzani usłyszeli zarzuty i staną przed sądem. Grozi im kara do 3 lat więzienia.
Policjanci z Elbląga, pod nadzorem prokuratury, wyjaśniali trzy przypadki znęcania się nad zwierzętami. Wszystkie miały miejsce w okresie od lipca do września br. Śledczy przedstawili trzy zarzuty trzem mężczyznom. Ale wcześniej przesłuchali dziesiątki świadków. Funkcjonariusze nie mają wątpliwości. Były to szczególne akty okrucieństwa.
Pierwsza sprawa dotyczy 30-latka, który 22. lipca br. przywiązał psa do drzewa w parku Dolinka w Elblągu i pozostawił go na pewną śmierć. Wybrał miejsce mało uczęszczane i zarośnięte krzakami. Po trzech dniach, głodne i przestraszone zwierzę zauważył przypadkowy przechodzień. To on powiadomił OTOZ Animals w Elblągu, a oni z kolei policjantów. Ramzes trafił do schroniska i tam wyzdrowiał. Dzięki współpracy z inspektorami ds. ochrony zwierząt, śledczy dotarli do świadków i ustalili sprawcę. Mężczyzna miał opiekować się psem pod nieobecność znajomej, która chciała wyjechać z kraju. 30-latek z Elbląga przyznał się i złożył wyjaśnienia. Powiedział, że był pijany i niewiele pamiętał. Był karany za rozbój.
Kolejne zdarzenie miało miejsce 9. września br. na ulicy Szymanowskiego w Elblągu. Grupa dzieci zauważyła pod szkołą osobowe renault, którego kierowca przejechał ciężarną kotkę. Zrobił to dwukrotnie, bo jeszcze wycofał samochód i ponownie najechał kota. Nie wiadomo co kierowało 32-latkiem, gdyż nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Nie był karany. Weterynarze nie zdołali uratować zwierzęcia.
47-latek miał konflikt z rodziną. 14 września br. przyjechał pod jeden z domów w podelbląskim Kazimierzowie. Tam wywołał awanturę i groził członkom rodziny. Nikt mu nie otworzył. Złość wyładował na owczarku, który pilnował posesji. Wyjął z samochodu gaśnice i wypróżnił ją wprost w oczy czworonoga. Zwierzę trafiło do weterynarza. Miało popalone spojówki. Mężczyzna przyznał się. Był wcześniej karany za uszkodzenie ciała, paserstwo, kradzież z włamaniem, oszustwo.
Wszystkim podejrzanym, śledczy przedstawili zarzuty znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. Grozi im kara do 3 lat więzienia.
(mn)