Były premier Izraela Ehud Barak oświadczył, że nie wejdzie w skład rządu formowanego przez jego następcę - Ariela Szarona. Barak odrzucił proponowane mu stanowisko ministra obrony, a także zrezygnował z przewodniczenia Partii Pracy i fotela w parlamencie.
W liście do lidera Izraelskiej prawicy Barak oświadczył że nie skorzysta ze złożonej mu propozycji. Ariel Szaron dał lewicowej partii Baraka tydzień na odpowiedź czy chce wejść w skład nowego izraelskiego rządu. Jeśli odpowiedź będzie negatywna nowy premier zapowiada, że utworzy skrajnie prawicowy gabinet w koalicji z partiami religijnymi. Zdaniem obserwatorów jeśli tak się stanie szanse na pokojowe rozwiązanie kryzysu bliskowschodniego zmaleją do zera. Barak zrezygnował też z funkcji przewodniczącego Partii Pracy i mandatu w Knessecie. "Premier wezwał mnie i powiedział, że tak planuje postąpić" - powiedział sekretarz Partii Pracy Raanan Cohen.
Zdaniem obserwatorów rezygnacja Baraka pozwoli teraz przewodniczącemu skrajnej prawicy na utworzenie koalicyjnego gabinetu z reprezentantami Partii Pracy. Ariel Szaron dąży do utworzenia rządu ponad wszelkimi podziałami. Taki rząd mógłby osiągnąć porozumienie pokojowe z Palestyńczykami. 6 lutego w dniu wyborów premiera Izraela, w których zwyciężył Ariel Szaron, Barak zapowiedział, że zrezygnuje ze stanowiska przewodniczącego Partii Pracy oraz wycofa się z udziału w życiu politycznym. Jednak później przyjął zaproszenie udziału w rządzie jedności narodowej, skrytykowane przez wielu działaczy jego stronnictwa.
Foto EPA
09:15