Sejm rozgrzała ostra debata na temat aborcji. Marszałek Hołownia poinformował, że podjął decyzję, by cztery projekty dotyczące aborcji były procedowane w Sejmie 11 kwietnia, tuż po pierwszej turze wyborów samorządowych. Jego słowa spotkały się z oburzeniem ze strony Lewicy. "Ta błyskawica będzie wymierzona w pana" - grzmiała Anna Maria Żukowska w kierunku Szymona Hołowni. Co dalej z aborcją? "Pewnie żaden z projektów liberalizmu, które są dzisiaj na stole, nie zyska większości" - stwierdził w Radiu RMF24 politolog, dr hab. nauk społecznych Sławomir Sowiński.
Dr hab. Sławomir Sowiński w rozmowie z RMF24 podkreślił, że polityczny spór o aborcję trwa w Polsce nieprzerwanie od ponad trzydziestu lat. Jego zdaniem, wzburzenie Lewicy wokół tej kwestii może być próbą przypomnienia o sobie wyborcom, szczególnie w kontekście zbliżających się wyborów samorządowych. Jak stwierdził, partia znajduje się w pewnym kryzysie politycznym.
W październiku stracili około 500 tysięcy głosów w stosunku do poprzednich wyborów (...) Myślę, że obecne notowania Lewicy nie są na miarę ich oczekiwań. Ja oceniam to tak, że podnosząc temat aborcji dzisiaj, tak wymownie atakując marszałka Hołownię, próbują jakoś przypomnieć swoim wyborcom, dotrzeć do nich. Próbują pokazać też, że są Lewicą, a nie tylko jakimś tłem Platformy Obywatelskiej - powiedział politolog. Jak dodał, sprawa aborcji jest obiektywna, poważna i będzie dzieliła scenę polityczną jeszcze bardzo długo.
Rozmówca Tomasza Terlikowskiego przyznał, że obecny układ sejmowy nie sprzyja wprowadzaniu radykalnych zmian. Partie nie są w stanie przegłosować projektów ustaw zgłoszonych przez KO i Lewicę, ponieważ Sejm jest inaczej ułożony w kwestiach światopoglądowych niż w kwestiach partyjnych. Dr hab. Sowiński zwrócił także uwagę na rozkład głosów wyborców.
Na prawie 22 miliony wyborców, którzy głosowali 15 października, zaledwie 8,5 czy 9 milionów głosowało na te dwie partie, które wprost domagają się, czy też oferują wyborcom aborcję na życzenie. Natomiast 12 milionów, czy nawet więcej, głosowało na partie, które nie chcą radykalnych zmian obecnego statusu quo. Te inicjatywy polityczne nie mają szans w obecnym Sejmie i wiedzą to oczywiście politycy Lewicy - stwierdził politolog. Zaznaczył, że prezydent Andrzej Duda zapewne nie podpisałby żadnej ustawy liberalizującej prawo aborcyjne. Zdaniem dr hab. Sowińskiego, debata na temat aborcji, choć emocjonalna i pełna ostrych słów, prawdopodobnie nie przyniesie większych zmian w najbliższym czasie.
Myślę, że ta debata się przetoczy, będzie bardzo emocjonalna, padną różne, bardzo ostre, twarde słowa. Na koniec pewnie żaden z tych projektów liberalizujących, które są dzisiaj na stole, nie zyska większości. Sprawa po prostu zostanie odłożona do kampanii prezydenckiej - stwierdził dr hab. Sowiński. Zdaniem gościa Radia RMF24, dopiero wtedy będą mogły pojawić się decyzje polityczne w kwestii liberalizacji aborcji. Przyznał, że postulat przeprowadzenia proponowanego przez Trzecią Drogę referendum, zostanie zawetowany przez prezydenta Dudę.
Dlaczego atakowany jest właśnie Szymon Hołownia, a nie PSL? Stanowisko partii w tej sprawie jest dużo bardziej jednoznaczne, niż w podzielonej światopoglądowo Polsce 2050, gdzie część posłów opowiada się za liberalizacją prawa aborcyjnego, a inni są przeciw.
Myślę, że z tego samego powodu PSL dzisiaj nie jest atakowany w tej kwestii, z jakiego nie jest atakowana Konfederacja, czy Prawo i Sprawiedliwość, bo wiadomo, że tamta sytuacja jest bardziej wyrazista. Polska 2050 jest zróżnicowana. Można sobie wyobrazić jakieś rozchwianie partii w tej sprawie i wywołanie wewnętrznych nacisków w Polsce 2050 na Szymona Hołownię - wyjaśnił politolog. Jak dodał, ataki na marszałka Sejmu mogą być wywołane chęcią wpłynięcia na jego przyszłą kampanię prezydencką.
Może chodzić o to, żeby nieco podciąć skrzydła Szymonowi Hołowni, jako potencjalnemu kandydatowi w wyborach prezydenckich. Żeby nie mógł przedstawiać się jako reprezentant tej części liberalno-lewicowej. Może chodzić też o to, żeby ułatwić zwycięstwo ewentualnemu kandydatowi, takiemu bardziej liberalnemu, bardziej lewicowemu, jak np. Rafał Trzaskowski - stwierdził dr hab. Sowiński. Zapytany o postawę Donalda Tuska w tej sprawie przyznał, że premier przyjął pozycję obserwatora.
To jest bardzo doświadczony polityk i wie, kiedy warto się angażować, nawet grać trochę bardziej radykalnie, a kiedy warto właśnie przyjąć pozycję takiego wielkiego mędrca, który przygląda się z pewnym niepokojem, czy nawet zażenowaniem jakiemuś rytualnemu konfliktowi i nawołuje do opamiętania i spokoju. Myślę, że część wyborców może tę postawę rozumieć, wiedząc, że i tak w tej sprawie nie ma żadnych szans na zmianę - ocenił dr hab. Sławomir Sowiński. Spokój Donalda Tuska nazwał pragmatyczną taktyką polityczną.
opracowanie: Milena Brosz