Amerykański żołnierz zginął wczoraj w zasadzce podczas operacji wojskowej na wschodzie Afganistanu – potwierdziło dowództwo wojsk USA w tym kraju. W starciu straty ponieśli też talibowie i terroryści z al-Qaedy.
Grupa zwiadowców amerykańskich wykonywała zadanie w górach w rejonie Szkin na wschodzie Afganistanu. Została otoczona przez talibów i terrorystów z al-Qaedy. W strzelaninie zginął 38-letni sierżant sił specjalnych, również napastnicy ponieśli straty w ludziach.
Według Reutersa, oddział amerykański wpadł w zasadzkę, kiedy przeczesywał teren położony wysoko w górach w poszukiwaniu niedobitków nieprzyjaciela. Rzecznik sił USA w Afganistanie stwierdził, że w strefie patrolowanej przez zwiadowców przebywa nadal około stu uzbrojonych bojowników przeciwnika.
W tym samym rejonie - w okolicach miast Chost i Gardez - trwa brytyjska operacja Kondor. Jej celem jest wykrycie zgrupowań talibów i al-Qaedy. W akcji uczestniczy około tysiąca brytyjskich i australijskich żołnierzy.
rys. RMF
15:10