"O polsko-amerykańskiej konferencji w sprawie Bliskiego Wschodu dowiedziałem się 28 grudnia w trakcie spotkania z wiceministrem Maciej Langiem" - mówi RMF FM ambasador tego kraju Masoud Edrisi Kermanshahi. Dodaje, że Iran nie został zaproszony na szczyt. "Oświadczyłem panu ministrowi, że konferencję traktujemy jako zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa narodowego i jako krok wrogi. (...) Poprosiłem stronę polską w osobie pana wiceministra o odwołanie tej konferencji. A jeżeli już musi się odbyć, to o taki dobór tematyki, żeby nie miała antyirańskiego charakteru". Dodaje, że rezultaty tego szczytu będą bardzo negatywne dla naszych wzajemnych stosunków. "Biorąc pod uwagę naszą przeszłość, bardzo dobre relacje i nastawienie, które mamy w Iranie wobec tej przeszłości - zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę pomoc, której społeczeństwo irańskie udzieliło polskim uchodźcom ze Związku Radzieckiego w czasie II wojny światowej - nikt w Iranie nie przypuszczał, że Polska może być organizatorem czegoś takiego" - podkreśla ambasador.

Grzegorz Kwolek: Naszym gościem jest ambasador Masoud Edrisi Kermanshahi. Jest pan w Polsce od września. Jak Polska pana przyjęła?

Ambasador Masood Edrisi Kermanshahi: Jak Państwo wiecie stosunki Iranu i Polski mają bardzo długą historię i zawsze były to stosunki przyjazne. W związku z tym zostałem tu przywitany bardzo dobrze, zarówno przez polski rząd jak i przez ludzi.

Spotykamy się ze względu na informację o polsko-amerykańskiej konferencji poświęconej sytuacji na Bliskim Wschodzie. Kiedy pan się o niej dowiedział i czy Iran został na nią zaproszony?

Ja się dowiedziałem o tej konferencji dokładnie 28 grudnia ubiegłego roku w trakcie spotkania z wiceministrem Maciejem Langiem, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych RP. Powiadomił mnie wtedy, że ma się odbyć taka konferencja we współpracy Rzeczypospolitej Polskiej i Stanów Zjednoczonych. Iran, który jest ważnym i wpływowym krajem w rejonie Bliskiego Wschodu, nie został na nią zaproszony.

A Pana zdaniem powinien?

Jak już wspomniałem, Iran jest bardzo ważnym krajem posiadającym wpływ na sytuację na Bliskim Wschodzie, więc organizując konferencję, której celem ma być rozwiązywanie problemów tego regionu - powinno się zaprosić wszystkich, którzy na terenie tego regionu funkcjonują. Iran mógł odpowiedzieć negatywnie na ewentualne zaproszenie na taką konferencję, ale Polska, jako kraj, który pretenduje do neutralności w sprawach Bliskiego Wschodu, powinna nas zaprosić. To czy Iran by takie zaproszenie przyjął czy nie, to już inna sprawa...

W poniedziałek rozmawiał pan ponownie z wiceministrem Maciejem Langiem. Czy takie zaproszenie się pojawiło? O czym panowie rozmawiali?


Tematem naszej rozmowy było głównie przekazane przeze mnie stanowisko Iranu wobec tej konferencji. Ja wyraziłem silne zaniepokojenie związane z jej organizacją, uważamy konferencję za antyirańską. Oświadczyłem panu ministrowi, że traktujemy ją jako zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa narodowego i jako krok wrogi. Oczywiście w czasie tego spotkania poprosiłem stronę polską w osobie pana wiceministra o odwołanie tej konferencji. A jeżeli już musi się odbyć, to o taki dobór tematyki, żeby nie miała tego antyirańskiego charakteru.

Teheran Times cytuje Kamala Kharrazi, szefa Irańskiej Rady Relacji Międzynarodowych, który powiedział, że ta konferencja, której przewodniczą też Stany Zjednoczone, to "zdrada Polaków". Czy Pana zdaniem ta konferencja jest w interesie Polski? I jak wpłynie na relacje polsko-irańskie?

Rezultaty tej konferencji będą bardzo negatywne dla naszych wzajemnych stosunków. Będą to poważne konsekwencje dla relacji obydwu krajów.

To zapytam o to, co napisał na Twitterze minister spraw zagranicznych Iranu o poprzednich konferencjach: że ci, którzy w nich uczestniczyli "albo nie żyją, albo są w niełasce, albo są zmarginalizowani". Jak to odbierać? Czy to jakaś forma groźby?

Pan minister stwierdził pewne fakty chcąc, by rząd polski zastanowił się nad losami tych konferencji, które wcześniej były organizowane przez Stany Zjednoczone. Nie dość, że nie osiągnęły pożądanego rezultatu, to były wręcz kontrskuteczne i zakończyły się niepowodzeniem. Tym bardziej, że w naszej opinii przyjęcie roli gospodarza przez Polskę odbyło się prawdopodobnie pod presją i naciskiem Stanów Zjednoczonych, być może pod wpływem obietnic, a może nawet gróźb. Uważamy - i pan minister chciał to podkreślić, że Polska nie powinna liczyć na jakieś konkretne korzyści z organizacji tego wydarzenia.

Wróćmy do konsekwencji dla Polski. Na razie wiemy o odwołanym festiwalu filmów polskich w Teheranie. Czy ten festiwal się odbędzie? Pod jakimi warunkami? I czy jakieś inne wydarzenia zostały bądź zostaną odwołane?

Zapewne można oczekiwać, że organizacja tej konferencji pociągnie za sobą konsekwencje bardzo negatywne dla relacji obu krajów. Relacji politycznych, dyplomatycznych, jak i kulturalnych. Biorąc pod uwagę naszą przeszłość, bardzo dobre relacje i nastawienie, które mamy w Iranie wobec tej przeszłości - zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę pomoc, której społeczeństwo irańskie udzieliło polskim uchodźcom ze Związku Radzieckiego w czasie II wojny światowej - nikt w Iranie nie przypuszczał, że Polska może być organizatorem czegoś takiego. Gdyby taka konferencja odbyła się na przykład w Arabii Saudyjskiej albo w Bahrajnie, a mówię o tych krajach, bo z nimi mamy relacje nieprzyjazne albo w ogóle nie mamy stosunków, to by nas nie zdziwiło. Ale nie oczekiwaliśmy, że właśnie ze strony polskiej nastąpi taki krok.

Wspomniał Pan o wspólnej historii. II wojna światowa, piękne cmentarze żołnierzy Armii Andersa i Polaków, którzy byli wtedy pod opieką Iranu. Czy ta konferencja może jakoś wpłynąć na polskie starania o odnowienie tych cmentarzy, o przywrócenie im świetności?

Nie myślę, żeby coś takiego miało miejsce. W końcu jest to historia sprzed ponad 70 lat. Jak dotychczas rząd Islamskiej Republiki Iranu ze szczerego serca dbał o cmentarze polskie i wątpię, żeby ta dbałość padła ofiarą jakichś problemów, które między nami powstają. Tradycyjna irańska gościnność obejmuje zarówno żywych, jak i umarłych. Według tradycji muzułmańskiej grób przez 30 lat jest nietykalny, natomiast po 30 latach można tam dokonać pochówku innej osoby. To jest sprawa normalna. Jeżeli chodzi o polskie groby, które są na terenie Iranu, to oczywiście mija już 70 lat. My takiego aktu w tym czasie nie dokonaliśmy i na pewno tego nie zrobimy.

Zapytam jeszcze o gospodarkę. Ta wymiana zaczęła się jakiś czas temu. W marcu przypłynął pierwszy transport ropy naftowej z Iranu, polskie firmy chcą inwestować I handlować z Teheranem, Polacy starają się o wizy... Czy ta konferencja, jeżeli dojdzie do skutku, wpłynie na tę współpracę?

Muszę podkreślić, że po podpisaniu porozumienia nuklearnego w 2015 roku, którego efektem było zniesienie sankcji, zaczął się ciekawy okres wymiany gospodarczej między naszymi krajami. Zaczął się proces kupowania ropy naftowej przez Polskę, Wasze firmy angażują się w projekty na terenie Iranu. Niestety, po wycofaniu się z porozumienia przez Stany Zjednoczone, ta współpraca zaczęła kuleć. Polska przyjęła postawę kunktatorską, takiego oczekiwania, co się stanie i ten stan się utrzymuje. Przywrócono sankcje unilateralne narzucane przez USA, a sprzeczne z rezolucjami Rady Bezpieczeństwa ONZ i polityką Unii Europejskiej. Niestety, Polska wpisała się w tę politykę amerykańską i de facto te sankcje amerykańskie popierała.

Do konferencji pozostał niecały miesiąc. Co się wydarzy, jeśli jednak dojdzie do skutku?


Będziemy oczywiście czekać na jej rezultaty. Ale już teraz jesteśmy stanowczo przekonani, że Amerykanie nie osiągną rezultatów, o które im chodziło, czyli o dokonanie ataku propagandowego na Iran. W każdym razie, na pewno ta konferencja wyrządzi poważne szkody w relacjach między Iranem a Polską.

Jakie?

Te konsekwencje mogą zostać ograniczone, jeżeli rząd polski, jako gospodarz tej konferencji postarałby się, żeby nieco zmieniła się jej formuła. Przede wszystkim pod względem tematyki. Gdyby Polska zdołała nieco przekierować akcenty w kierunku rzeczywistych problemów Bliskiego Wschodu, takich, które dręczą ten region od lat, jak np. problem palestyński, to takie działania byłyby bardzo korzystne dla wygaszenia tego konfliktu i złagodzenia tych konsekwencji. To jest najbardziej palący problem Bliskiego Wschodu, który wywołuje kolejne. Również Syria, gdzie cały czas działają różne ugrupowania ekstremistyczne i terrorystyczne typu ISIS czy Front al Nusra. Ten wyniszczający konflikt trwa już siedem lat. Także kwestia działań Arabii Saudyjskiej w Jemenie, gdzie też są popełniane zbrodnie, gdzie od czterech lat trwają bombardowania ludności cywilnej, dokąd nie dociera pomoc humanitarna. Gdyby ta konferencja dotyczyła tych wszystkich tematów, które są faktycznymi problemami Bliskiego Wschodu - w takim wypadku nasze relacje nadal byłyby bardzo dobre. Byłaby przy tym jeszcze jedna korzyść. Taka konferencja odegrałaby bardzo istotną rolę w podniesieniu znaczenia i prestiżu Polski na arenie międzynarodowej.

Dziękuję Panie Ambasadorze.

Ja również bardzo dziękuję.

Autor: Grzegorz Kwolek

Opracowanie: Malwina Zaborowska