Kłamstwem nazwała dziś w Budapeszcie minister edukacji narodowej Anna Zalewska sugestie posła Platformy Obywatelskiej Roberta Kropiwnickiego, jakoby mogła być zamieszana w "aferę wyłudzania pieniędzy z PCK".
To kolejna odsłona negatywnej kampanii wyborczej. To kłamstwo, potwierdziła to prokuratura - oznajmiła Zalewska w Budapeszcie, gdzie przebywa na konkursie umiejętności zawodowych EuroSkills 2018, wspierając polską reprezentację 8 uczniów.
Minister Zalewska oceniła, że "to polityczny, agresywny atak na Ministerstwo Edukacji Narodowej", które "przeprowadziło dobrze reformę edukacji". Przytoczyła wyniki najnowszego badania CBOS, które wykazały, że 67 proc. Polaków uważa nowy system edukacji za lepszy niż poprzedni.
PO zapowiedziała w czwartek złożenie wniosku do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry ws. objęcia przez niego osobistym nadzorem śledztwa ws. - jak to ujął Kropiwnicki - "afery w PCK, w której występuje Anna Zalewska i Piotr Babiarz". To są szokujące doniesienia, że posłowie, minister rządu Mateusza Morawieckiego może być bardzo poważnie zamieszana w aferę wyłudzania pieniędzy z PCK - mówił Kropiwnicki.
Rzeczniczka prasowa PK prok. Ewa Bialik w rozmowie z PAP podkreśliła, że "postępowanie od początku - od momentu jego wszczęcia przez prokuraturę okręgową we Wrocławiu - jest pod nadzorem Prokuratury Krajowej, Departamentu ds. Przestępczości Gospodarczej".
Z ustaleń "Gazety Wyborczej" wynika, że w latach 2014-2017 pracownicy dolnośląskiego oddziału PCK werbowani przez Jerzego G. (byłego dyrektora organizacji oraz radnego obecnej kadencji sejmiku wojewódzkiego), kradli odzież z kontenerów przeznaczoną dla najuboższych, a następnie - za pośrednictwem firmy zarejestrowanej na "słupa" - sprzedawali je w zaprzyjaźnionych hurtowniach i lumpeksach. Gazeta podaje, że część pozyskanych w ten sposób pieniędzy, była przeznaczana na kampanie wyborcze polityków partii rządzącej, m.in. b. posła PiS Piotra Babiarza i minister edukacji Anny Zalewskiej.
11 września wrocławska prokuratura umorzyła wątek śledztwa ws. nieprawidłowości w dolnośląskim oddziale PCK, który dotyczył nielegalnego finansowania kampanii wyborczej lokalnych polityków PiS w wyborach samorządowych w 2014 r. Jak powiedziała wówczas PAP rzeczniczka Prokuratur Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus, wątek śledztwa ws. PCK dotyczący nielegalnego finansowanie kampanii wyborczej został umorzony, ponieważ śledczy nie dopatrzyli się tu przestępstwa.
Dotychczas w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w dolnośląskim oddziale PCK zarzuty postawiono siedmiu osobom. Główny podejrzany to wybrany z list PiS radny Sejmiku Województwa Dolnośląskiego Jerzy G. Prok. Klaus powiedziała PAP, że G. i sześć innych osób jest podejrzanych o przywłaszczenie na szkodę PCK ponad miliona złotych. Pieniądze te pochodziły ze zbiórek odzieży.
Spośród podejrzanych aresztowany został Jerzy G., radny z ramienia PiS. W stosunku do pozostałych prokurator zastosował wolnościowe środki zapobiegawcze.
Wrocławska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nieprawidłowości w dolnośląskim oddziale PCK w połowie 2017 r. Doniesienia złożyło niezależnie od siebie kilka osób, m.in. prezes oddziału PCK i jeden z pracowników.
Jerzy G., radny Sejmiku Województwa Dolnośląskiego, który został wybrany z list PiS, do maja 2017 r. był dyrektorem biura wrocławskiego PCK. G. został wykluczony z PiS. Od kilku lat G. jest też oskarżony w procesie dotyczącym wyprowadzenia blisko 13 mln zł z Południowo-Zachodniej SKOK (był tam wiceprezesem).
(nm)