Premier odwołał wiceprezesa Głównego Urzędu Statystycznego. Krzysztof K. usłyszał zarzuty i został aresztowany na dwa miesiące w związku z potężną aferą korupcyjną przy przetargach na informatyzację w byłym MSWiA.
Krzysztof K. został zatrzymany we wtorek. Szefostwo GUS tłumaczy, że odwołano go dopiero teraz, bo samo zatrzymanie i postawienie zarzutów nie oznaczają, że wiceprezes jest winny. Każdy może być zatrzymany na 48 godzin. Natomiast jak weszła w grę sprawa sądu i sąd zgodził się z argumentacją prokuratury, wówczas postawiliśmy go do dyspozycji premiera - powiedział reporterowi RMF FM Krzysztofowi Zasadzie rzecznik Urzędu Artur Satora.
Jeszcze wczoraj rzecznik GUS mówił naszemu dziennikarzowi, że "nie ma w tej chwili powodów, by wiceprezes stracił stanowisko" oraz że "nawet decyzja sądu o areszcie dla wiceprezesa GUS nie oznacza, że zostanie pozbawiony stanowiska". Fizycznie go (wiceprezesa - przyp. red.) nie ma, ale pełni funkcję. Nie został pozbawiony tego stanowiska. Jest jeszcze na to za wcześnie. Może się okazać, że wyjdzie z tego bez zarzutów - mówił Artur Satora, podkreślając, że najpierw na temat postępowania Krzysztofa K. powinien wypowiedzieć się sąd. Jeśli dostaniemy dokumenty z prokuratury albo sądu, będziemy je analizować - dodał.
W środę Krzysztof K. usłyszał zarzuty udziału w zmowie cenowej i przyjmowania łapówek. Grozi mu 10 lat więzienia.
CBA zatrzymało w ostatnich dniach 20 osób. Ma to związek z prowadzonym przez stołeczną prokuraturę apelacyjną śledztwem dotyczącym zamówień na zakup sprzętu i usług teleinformatycznych przez Centrum Projektów Informatycznych byłego MSWiA oraz KGP. Wśród zatrzymanych są - oprócz wiceprezesa Głównego Urzędu Statycznego -pracownik Centrum Informatyki Statystycznej, 15 przedstawicieli firm informatycznych oraz Monika F., była już naczelnik Wydziału Zamówień Publicznych w Biurze Dyrektora Generalnego MSZ.
Wczoraj zarzuty przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej usłyszeli były wiceszef MSWiA Witold D. i wicedyrektor CPI tego resortu Tomasz K.
Sąd aresztował dotąd troje podejrzanych. To Krzysztof K., Monika F. i Agnieszka P., która ma kilka zarzutów dotyczących zmowy przetargowej.
Dzisiejsza "Rzeczpospolita" napisała, że afera już dawno wykroczyła poza granice Polski, a dzięki współpracy policji z innych krajów agenci CBA mieli zdobyć dowody, że niektóre działające w Polsce międzynarodowe firmy informatyczne utrzymywały specjalny fundusz na łapówki dla polskich urzędników. Mamy wiedzę o tzw. specjalnych liniach kredytowych na łapówki. To dowodzi, że szefowie spółek informatycznych wiedzieli o korupcji i się na nią godzili - powiedział dziennikowi jeden ze śledczych.
"Rz" podała również, że rozszyfrowany przez CBA układ był bezwzględny. Urzędnicy, którzy nie chcieli się dać skorumpować, byli degradowani. A potem pod byle pretekstem usuwani z dotychczasowej pracy.
CBA zapowiada kolejne zatrzymania, a według informatora gazety "akcja zachwieje światem politycznym i koncernami informatycznymi".