Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński jest przekonany, że tendencja spadkowa inflacji jest nieunikniona. "Generalny trend jest jasny: od marca inflacja leci w dół o dziesięć punktów procentowych w ciągu roku i na koniec 2023 schodzimy do jednocyfrowej inflacji" - przekonywał szef NBP podczas czwartkowej konferencji.
"Płaskowyż inflacji powoli się kończy" - ogłosił szef NBP. Według Glapińskiego, luty miał być ostatnim miesiącem, w którym odnotowaliśmy wzrost inflacji - z 17,2 proc. do 18,5 proc. Dane z marca powinny być bardziej optymistyczne. Chociaż od sześciu miesięcy Rada Polityki Pieniężnej nie podniosła stóp procentowych, nie oznacza to, że podwyżki są całkowicie nierealne.
Analizujemy sytuację i pozostawiamy sobie furtkę. Gdyby wydarzenia poszły w złym kierunku, inflacja skoczyłaby w górę, będziemy mieć otwartą drogę do podwyżek stóp - tłumaczył Adam Glapiński.
Szef NBP przekonywał, że dynamika polskiej i światowej gospodarki jest bardzo duża i nie można zakładać jakiegokolwiek scenariusza jako pewnika. Wojna za naszą wschodnią granicą cały czas ma wpływ na nasze portfele. Podniesienie stóp procentowych przez RPP wydaje się dziś jednak mało prawdopodobne.
Glapiński uważa, że już w październiku inflacja może wynieść 7 proc. i dalej będzie spadać. Nie oznacza to automatycznego obniżenia stóp procentowych przez RPP, bo do tego - według szefa NBP - może dojść najwcześniej pod koniec 2023 r.
My zaczniemy obniżać stopy wtedy, kiedy będziemy pewni, że inflacja idzie szybko do poziomu celu inflacyjnego - wtedy będzie ta możliwość. Czy to będzie w tym roku, na koniec tego roku czy w przyszłym roku - tego nie wiem, nie mogę tego powiedzieć i RPP w ogóle na ten temat nie dyskutuje - tłumaczył Glapiński.