Przewoźnicy i kierowcy chcą zaskarżyć do Trybunału Konstytucyjnego ustawę, na mocy której wprowadzono nową służbę - inspekcję drogową oraz planuje się wprowadzenie w przyszłym roku winiet. Zdaniem przewoźników zapisy dokumentu naruszają Konstytucję.
Chodzi przede wszystkim o to, że kary są zbyt wysokie, a tryb ich nakładania nielegalny. Prawnicze wątpliwości podziela główny inspektor transportu samochodowego. Mniej zaniepokojony jest ten, który powinien, czyli szef resortu infrastruktury Marek Pol, a całe zamieszanie tłumaczy pośpiechem przy wprowadzaniu nowych przepisów. Podobno trwają już prace nad zmianami.
Ustawy, które są w parlamencie: jedna „o szczególnych zasadach realizacji inwestycji drogowych”, ale szczególnie druga – „o budowie i eksploatacji dróg krajowych” kończą problem w tym zakresie, ponieważ tam przenosimy do ustawy zapisy dotyczące kar, które, nawiasem mówiąc, trochę je korygują i łagodzą - wyjaśnia Pol. Ale jego optymizm może nieco dziwić, bo jeśli Trybunał uzna, że zapisy ustawy są złe, to przewoźnicy będą mogli żądać zwrotu pieniędzy. Zaś kar nałożonych przez inspektorów już teraz można doliczyć się w grubych milionach.
Mimo że przewoźnicy grożą blokowanie dróg, to jest to scenariusz mało realny, ponieważ w Polsce – jak wiadomo – nie ma silnych związków zawodowych w tej branży. Trzeba jednak pamiętać, że nowe zasady zostały co prawda wprowadzone między innymi po to, by walczyć z nieuczciwą konkurencją.
Tyle że tej walki nie wytrzymuje wiele małych firm. Kierowca często jest tam sobie szefem, sekretarką, a nawet sprzątaczką. A przecież powinien przede wszystkim bezpiecznie jeździć. No i nie blokować dróg, po których w Polsce i tak często nie sposób przejechać.
Foto: Archiwum RMF
21:35