Wciąż nieznany jest los 10 Polaków przebywających w rejonie kataklizmu, który wczoraj nawiedził Azję. Wg polskich służb dyplomatycznych, prawdopodobnie jeden z naszych rodaków nie żyje; jedna osoba jest w szpitalu. W sumie podczas kataklizmu zginęło ponad 23 tys. osób.
Największe od 40 lat trzęsienie ziemi i wywołane przez niego śmiertelne fale tsunami spustoszyły wiele państw regionu, a nawet odległe o 4,5 tys. kilometrów wschodnie wybrzeże Afryki. Najbardziej poszkodowane są Sri Lanka, Indie i Indonezja; tam zginęło najwięcej ludzi. Bilans ofiar kataklizmu wg krajów
Wśród ofiar jest wielu zagranicznych turystów. Los setek nadal nie jest znany. Biura turystyczne ze Szwecji wciąż nie mają wieści o losie niemal 600 swoich turystów, którzy przebywali na Tajlandii. Nie ma też żadnych wieści o ponad setce Włochów. W momencie kataklizmu - jak podała AFP, powołując się na przedstawiciela MSZ-u - w regionie przebywało także ok. 2 tys. Polaków.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych uruchomiło specjalną infolinię; wszelkie informacje o Polakach, którzy przebywają w regionie kataklizmu znajdziecie pod numerem (022) 523 96 01.
Według informacji polskich służb dyplomatycznych – 10 Polaków jest zaginionych; jedna osoba najprawdopodobniej nie żyje. Ale te dane cały czas zmieniają się. Maciej Szymański z Departamentu Konsularnego i Polonii MSZ opowiada o dwójce Polaków, którzy dopiero po dwóch dobach powiadomili, że są cali i zdrowi:
Jeszcze dwa dni temu najsłynniejsze kąpielisko w Tajlandii na wyspie Phuket było rajem na ziemi, teraz trwa tam ewakuacja setek turystów. Rządowe samoloty wywiozły już do stolicy Tajlandii Bangkoku ponad 700 osób. Na wyspie jest nadal polska turystka, Małgorzata Kobus, która cudem uniknęła śmierci podczas ataku fal tsunami. Posłuchaj, co powiedziała RMF jej siostra Monika:
Trzęsienie miało prawie 9 stopni w skali Richtera i było tak silne, że - jak twierdzi włoski ekspert Enzo Boschi - wywołało wibracje całej planety. Kataklizm zakłócił rotację Ziemi.
Naukowcy są przekonani, że skala tragedii spowodowanej przez fale tsunami w południowo-wschodniej Azji mogłaby być mniejsza, gdyby Indie i Sri Lanka, gdzie zginęło najwięcej osób, brały udział w międzynarodowym systemie ostrzegania.
Tajlandia, choć jest częścią tego systemu, nie zainstalowała go jeszcze na zachodnim wybrzeżu, a właśnie tam uderzyły ponad dziesięciometrowe fale tsunami, zabijając ponad 800 osób.
Minie jeszcze kilka dni zanim rzeczywiste rozmiary tej tragedii będą w pełni znane. Chciałbym pokreślić, że wszystkie pojawiające się obecnie dane to tylko dane szacunkowe. Bardzo nieprecyzyjne, a wynika to z chaosu w miejscach dotkniętych żywiołem - tłumaczył John Howard, premier Australii, która zaoferowała pomoc finansową dla regionów najbardziej zniszczonych przez tsunami.
W rejon kataklizmu zaczęła napływać międzynarodowa pomoc: Stworzyliśmy specjalną grupę kryzysową, w której skład weszli policjanci i oddziały wojska - ich zadaniem będzie pomoc w usuwaniu skutków kataklizmu - mówił prezydent Indii.
Na miejscu są już pierwsze ekipy ratownicze i sanitarne wysłane przez ONZ. Przywykliśmy do niesienia pomocy poszczególnym krajom, ale tym razem sytuacja jest bez precedensu - zagrożony jest cały region, wielki obszar Azji Południowo-Wschodniej - powiedziała Yvette Stevens z ONZ.
Pomoc szykują także Lekarze bez Granic; załadowano już samolot, który wystartuje z 32 tonami leków i sprzętu medycznego na pokładzie
Gotowi do wyjazdu w rejon kataklizmu są także polscy strażacy-ratownicy. Jak powiedział Tomasz Czyż, oficer łącznikowy grupy poszukiwawczo-ratowniczej z Gdańska, ratownicy potrzebują tylko czterech godzin, żeby się spakować, dotrzeć na lotnisko. Na razie decyzja o wyjeździe Polaków w region trzęsienia ziemi nie zapadła.
Do Azji płynie także pomoc finansowa - Komisja Europejska przeznaczy 3 mln euro na pomoc dla ofiar trzęsienia ziemi.