Kolejny pakiet dokumentów z szafy generała Kiszczaka (nota bene pracownicy czytelni IPN każą już właśnie tak tytułować ten zbiór) to – z punktu widzenia historycznego i archiwalnego – kompletny misz-masz – zbiór którego nie łączy ani czas powstania, ani waga spraw których dotyczy, ani źródło z którego pierwotnie pochodziły.

REKLAMA

Mamy tu i ocenę (entuzjastyczną), napisanej w 1975 roku, pracy Kiszczaka nt. "roli kolektywów służbowych i ogniw społecznych" w systemie dowodzenia w wojsku, i listy z podziękowaniami za wydanie paszportu ( m.in. od kilku biskupów) i fragmenty książek Andrzeja Szczypiorskiego opisujących spotkania z Kiszczakiem (nie wykluczam, że przysłane przez cenzurę), gratulacje z okazji objęcia różnych funkcji, wniosek o mianowanie na stopień generała broni z 1983 roku, aż po "obiegówkę" wypełnianą przez różne departamenty MSW, gdy w 1990 roku Kiszczak ostatecznie rozstawał się z rządem.

To co wydaje się w tym zbiorze najciekawsze, to - dowodzące niemałego zainteresowania - dokumenty związane z postacią poprzednika Kiszczaka w MSW, uważanego za "twardogłowego" i "betonowego" gen. Mirosława Milewskiego. Kiszczak miał w swoim domowym archiwum m.in. anonimy, opisujące postawiony w rodzinnym mieście Milewskiego - Lipsku nad Biebrzą, monument sławiący zasługi generała dla lokalnej społeczności. Jest tam także odręczna notatka Milewskiego nt. strajku w obronie krzyży w Miętnem.

W zbiorze jest też interesująca notatka, sporządzona przez Kiszczaka w lipcu 68 roku, a opisująca jego rozmowę z jednym z szefów wywiadu czechosłowackiego. Ów wojskowy, skarży się Kiszczakowi na niemożność skłonienia "sojuszniczych" jednostek wojsk Układu Warszawskiego, które po ćwiczeniach zostały w Czechosłowacji, do opuszczenia kraju. I podejrzewa (proroczo, jak się miesiąc później okazało), że jednostki te mogą zostać wykorzystane, do interwencji czy choćby tylko wywarcia presji, na próbujące wybić się wówczas na niezależność władze Czechosłowacji.

I jeszcze jeden ciekawy dokument - to notatka szefa BOR z 1987 roku, opisująca wizytę jaką złożyła mu żona Piotra Jaroszewicza - Alicja Solska. Ex-premierowa dziękuje za "kredyt zaufania" jakim było wydanie jej paszportu. Prosi o możliwość wyjazdu (wraz z mężem) nad Balaton i o załatwienie asygnaty na samochód Łada 2107 (zgadza się jednak zaczekać na nią jeszcze rok, ponieważ poprzednią asygnatę wydano ledwie trzy lata wcześniej).