Już dwie doby strażacy próbują ugasić pożar podziemnego magazynu gazu w Wierzchowicach na Dolnym Śląsku. Nie powiódł się pierwszy, podjęty w nocy sposób ugaszenia ognia - strażacy próbowali odciąć dopływ gazu przez zamknięcie otworu wiertniczego.
Ratownicy przygotowują się do zastosowania pozostałych wariantów gaszenia pożaru. Jeden z nich to zbudowanie zbiornika wodnego o pojemności 3 tysięcy metrów sześciennych. Woda ze zbiornika przy pomocy pomp i działek wodnych ma zalać otwór, z którego ulatnia się gaz.
Jeśli i to się nie powiedzie, zastosowane zostanie trzecie najbardziej czasochłonne wyjście - czyli tzw. otwór ratunkowy. Około 300 metrów od płonącego szybu powstanie inny, którym wtłoczona będzie woda, by przerwać wydobywający się strumień gazu.
Akcja prowadzona jest w bardzo ciężkich warunkach: w pobliżu szybu panuje wysoka temperatura, a olbrzymi hałas uniemożliwia normalne porozumiewanie się. Do tej pory ucierpiało kilku strażaków. Część z nich zatruła się dymem. Życiu żadnego nie zagraża niebezpieczeństwo.
Do pożaru doszło w niedzielę podczas prac przy rozbudowie magazynu gazu ziemnego. Skład w Wierchowicach ma być jedną z największych tego typu konstrukcji w Europie. Przyczyny pożaru wyjaśnia specjalna komisja.
foto RMF
09:50