Premier Wielkiej Brytanii Theresa May ogłosiła, że 7 czerwca zrezygnuje z pełnienia funkcji szefa Partii Konserwatywnej, a w konsekwencji bycia premierem Wielkiej Brytanii. Podczas ogłoszenia decyzji May towarzyszyły wielkie emocje, o czym świadczyły łzy, jakie uroniła w czasie wystąpienia. Nowy szef torysów przejmie po niej także urząd premiera.
Następca Theresy May odziedziczy po niej podzieloną Izbę Gmin, skłócony naród i największe wyzwanie przed jakim Wielka Brytania stała od końca II wojny światowej.
Próbowałam trzy razy przeforsować projekt porozumienia w Izbie Gmin, ale mi się nie udało - powiedziała premier przemawiając na Downing Street. Jak podkreśliła "ktoś inny powinien spróbować teraz wyjść z tego impasu". Theresa May mówiła nie tylko o brexicie, jej głos załamał się kompletnie, gdy kończąc wspomniała o zaszczycie jakim było dla niej piastowanie premier Wielkiej Brytanii.
Szefowa rządu broniła niespełna trzech lat swoich rządów, wskazując m.in. na determinację, z jaką próbowała zrealizować wolę wyborców z referendum w 2016 roku.
Czuję się tak samo pewna dzisiaj, jak trzy lata temu, że jeśli w demokracji daje się ludziom możliwość dokonania wyboru, to ma się obowiązek wdrożenia ich decyzji. Zrobiłam wszystko, co byłam w stanie, aby tak zrobić - powiedziała, wskazując na wielomiesięczne negocjacje z Unią Europejską.
Przypominając postać Sir Nicholasa Wintona, który uratował setki dzieci z Holokaustu przez wywiezienie ich z okupowanej przez nazistów Czechosłowacji do Wielkiej Brytanii, May ujawniła radę, którą otrzymała od niego przed kilkoma laty.
Podczas pewnego lokalnego wydarzenia, (Winton) wziął mnie na stronę i dał mi radę: "Nigdy nie zapomnij, że kompromis to nie jest brzydkie słowo. Od kompromisów zależą ludzkie życia". Miał rację - powiedziała.
Jak tłumaczyła, "kiedy próbujemy znaleźć kompromisy, których potrzebujemy w polityce - czy to przy zrealizowaniu decyzji o brexicie, czy wznowieniu działania rządu w Irlandii Północnej - musimy pamiętać, że tym, co nas przywiodło do tego miejsca (...) była nie tylko decyzja o wyjściu z Unii Europejskiej, ale chęć głębokiej zmiany w naszym kraju".
May wyliczała, że jej rząd "dokończył pracę rozpoczętą przez (jej poprzednika) Davida Camerona i (byłego ministra finansów) George'a Osborne'a", wskazując m.in. na obniżenie deficytu budżetowego i długu publicznego, stworzenie tysięcy nowych miejsc pracy, działania na rzecz poprawy sprawiedliwości społecznej, walkę ze piętnem towarzyszącym trosce o zdrowie psychiczne, a także walkę z konsekwencjami zmian klimatu i zanieczyszczenia środowiska.
To jest właśnie to, co przyzwoity, umiarkowany i patriotyczny rząd konserwatystów, operujący na wspólnej płaszczyźnie brytyjskiej polityki, może osiągnąć - nawet kiedy walczymy z największym wyzwaniem w czasach pokoju, z jakim zmierzyła się jakakolwiek administracja - podkreśliła.
Szefowa rządu dodała: Wiem, że w kolejnych latach może dojść do odnowy Partii Konserwatywnej, kiedy zrealizujemy decyzję o brexicie i będziemy służyć Brytyjczykom za sprawą polityki opartej o nasze wartości. Wskazała na fundamentalne priorytety dotyczące bezpieczeństwa, wolności i tworzenia szans rozwoju dla obywateli.
Nasza sytuacja polityczna może być obecnie wyjątkowo napięta, ale wciąż jest w tym kraju tak wiele dobrych rzeczy, z których możemy być dumni (...). Wkrótce opuszczę stanowisko, które było zaszczytem mojego życia: druga kobieta premier, ale z pewnością nie ostatnia. (Odchodzę) bez złych emocji, ale z olbrzymim i niezmiennym poczuciem wdzięczności za okazję do służenia krajowi, który kocham - zakończyła łamiącym się ze wzruszenia głosem.