Halina G. pseudonim Inka stanęła przed sadem. Dziś ruszył proces w sprawie jednej z najgłośniejszych zbrodni ostatnich lat, zabójstwa Jacka Dębskiego. Proces będzie jawny, mimo że oskarżona wniosła o jego utajnienie. Inka odmawia składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania.
"Inka" wyraźnie od samego początku stara się izolować od dziennikarzy. Dziś wchodząc do sądu zasłoniła twarz, na sali z kolei siedzi z rozpuszczonymi włosami i w ciemnych okularach. Odmówiła podania swoich personaliów. Jej pełnomocnik Waldemar Puławski życzenie to tłumaczył obawą o zdrowie i życie oskarżonej.
Sąd jednak uznał, że proces będzie jawny. Sędzia Janusz Jankowski stwierdził, że nie widzi żadnych powodów, by go utajnić.
W przyszłości można się jednak spodziewać, że proces będzie chwilami utajniony. Na przykład wtedy, gdy będą odczytywane stenogramy rozmów Inki z Baraniną i z Dębskim.
Sąd odczytuje wyjaśnienia oskarżonej złożone w czasie śledztwa, gdyż Inka odmówiła ich składnia w obecności dziennikarzy.
Halina G. przyznała się tylko do dwóch pomniejszych zarzutów: posiadania amunicji i podrobionego dokumentu. Nie przyznała się natomiast do udzielenia pomocy w zabójstwie Dębskiego.
Według prokuratury motywem zabójstwa były nielegalne interesy jakie Dębski prowadził z Jeremiaszem B. pseudonim Baranina. Mężczyzna przebywa w austriackim areszcie.
Foto: Archiwum RMF
13:20