Kolejna tragedia w polskich Tatrach. Pod lawiną, która zeszła w Małej Świstówce u wylotu Doliny Miętusiej, zginęło 4 doświadczonych grotołazów z Nowego Sącza. Speleologowie chcieli przygotować dojście do Jaskini Małej przed zaplanowanymi tam pracami.
Grotołazi z Sądeckiego Klubu Taternictwa Jaskiniowego PTTK "Beskid" w środę wieczorem mieli wrócić do bazy, jednak nie dali znaku życia; nie można też było się z nimi skontaktować za pomocą telefonów komórkowych.
Poszukiwania rozpoczęły się wczoraj o świcie. Pierwsze ciało odnaleziono po godz. 8 w Małej Świstówce u wylotu Doliny Miętusiej. Młody mężczyzna – jak mówił RMF naczelnik TOPR, Jan Krzysztof - prawdopodobnie jeszcze żył po zejściu lawiny. Próbował się odkopywać. Jego obrażenia wyglądają bardzo poważnie. Z pewnością nie był w stanie sam przesunąć się nawet o metr. Niestety, ratownicy nie byli w stanie pomóc także pozostałym grotołazom.
Lawina, która porwała speleologów, miała długość 400 metrów. Z pokładu śmigłowca nie sprawiała wrażenia dużej lawiny - opowiada jeden z toprowców biorących udział w akcji. Natomiast jej długość, to, że poszła z wysoka, spowodowała to, że raczej szans nie mieli. Grotołazi spadali – myślę – ponad 1000 metrów z podciętą lawiną
Na lawinisku pracowało 60 osób - ratownicy TOPR, słowackiej Zachrannej Horskej Slużby oraz pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego
Czworo grotołazów zginęło w rok po największej tragedii w Tatrach. 28 stycznia 2003 roku lawina porwała grupę licealistów z Tychów. Zginęło 7 uczniów i ich opiekun.
08:30